Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Coraz mniej polskich dzieci choruje na gruźlicę

0
Podziel się:

Coraz mniej Polaków, a zwłaszcza dzieci,
choruje na gruźlicę. Mimo tego jesteśmy nadal wśród krajów Unii
Europejskiej najbardziej dotkniętych tą chorobą - poinformowano na
czwartkowej konferencji w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc
(IGiChP) w Warszawie.

Coraz mniej Polaków, a zwłaszcza dzieci, choruje na gruźlicę. Mimo tego jesteśmy nadal wśród krajów Unii Europejskiej najbardziej dotkniętych tą chorobą - poinformowano na czwartkowej konferencji w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc (IGiChP) w Warszawie.

Spotkanie zorganizowano przed Światowym Dniem Gruźlicy. Obchodzimy go 24 marca, tym razem pod hasłem "Gdziekolwiek jest gruźlica - zagrożenie jest wszędzie".

Gruźlica jest chorobą zakaźną. U człowieka najczęściej wywołują ją prątki Kocha. Do zakażenia dochodzi zazwyczaj przez układ oddechowy. Źródłem zakażenia jest prątkujący chory. "Zakażenie nie jest jednak równoznaczne z zachorowaniem. Zachoruje tylko około 6- 8 proc. zakażonych" - tłumaczył dyrektor Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc, krajowy konsultant w dziedzinie Chorób Płuc, prof. Kazimierz Roszkowski. Zakażenie gruźlicą dotyczy 15 proc. Polaków, z czego 80 proc. to ludzie po 40. roku życia.

"Od 14 lat systematycznie coraz mniej Polaków zapada na gruźlicę. W 2006 r. wiadomo było o około 8,5 tys. nowych chorych. To o 700 mniej niż rok wcześniej" - zauważył profesor dodając, że wyraźnie coraz rzadziej chorują też dzieci. Pod tym względem nie odbiegamy od państw tzw. starej Unii - Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji. W 2006 r. zarejestrowano 65 chorych na gruźlicę dzieci, rok wcześniej było ich o 34 więcej - przypomniał.

W dotyczących gruźlicy statystykach Unii Polska znajduje się blisko czołówki. Polacy zapadają na gruźlicę średnio dwa razy częściej niż obywatele UE. Obecnie u Polaków chorobę tę diagnozuje się pięć razy częściej niż u Szwedów, trzy razy częściej niż u Niemców i ponad dwa razy częściej niż u Czechów. Gorzej niż w Polsce jest w Rosji, na Litwie, Ukrainie i Białorusi, gdzie co roku choruje od dwóch do czterech razy więcej osób niż u nas.

Polskie problemy z gruźlicą wiążą się m.in. z trudnością w jej diagnozowaniu. "Świadomość lekarzy pierwszego kontaktu w kwestii gruźlicy jest bardzo niska, większość w swojej praktyce nie ma z nią żadnego kontaktu" - podkreślił prof. Roszkowski. Dodał, że jeśli do takiego lekarza zgłosi się pacjent z objawami gruźliczymi (przede wszystkim gorączką i długotrwałym kaszlem), często wypisuje się mu niepotrzebnie kosztowne leki, a dopiero później kieruje na badania specjalistyczne.

W walce z gruźlicą przeszkadza też samowola pacjentów. Co ósmy z nich bez powodu przerywa leczenie, które powinno trwać kilka miesięcy - zwrócił uwagę prof. Roszkowski. Dlatego za najskuteczniejsze uznaje się tzw. leczenie bezpośrednio nadzorowane - dodał specjalista. Polega ono na tym, że chory połyka swoje leki w obecności pielęgniarki.

"Taki system pozwala w pełni +doleczyć+ chorego, a jednocześnie zapobiega trudnej lekoporności" - podkreślił specjalista (przerwanie kuracji antybiotykowej powoduje powstawanie szczepów bakterii odpornych na ten antybiotyk - PAP).

"Podstawowa opieka zdrowotna niechętnie włącza się w ten system, bojąc się zakażeń" - zauważył profesor. Aby połknąć swoją codzienną porcję leków, chorzy często jeżdżą do specjalistycznych ośrodków, nieraz odległych od miejsca ich zamieszkania. (PAP)

zan/ hes/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)