"Jeśli socjaldemokraci odrzucą w naszym parlamencie tarczę antyrakietową, my odrzucimy Traktat Lizboński" - zapowiedział w niedzielę premier Czech Mirek Topolanek w wywiadzie dla włoskiej agencji Ansa.
Czechy, które w styczniu przejmują na pół roku przewodnictwo w Unii, są jedynym krajem europejskim, w którym nie przeprowadzono głosowania nad traktatem mającym ułatwić podejmowanie decyzji w UE.
Topolanek podkreślił, że ratyfikacja Traktatu z Lizbony zależy w czeskim parlamencie od tego, czy socjaldemokratyczna opozycja będzie głosowała za, czy też przeciwko amerykańskiej tarczy antyrakietowej.
Odpowiadając w przerwie obrad podczas kongresu swego ugrupowania - rządowej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) na pytanie, kiedy Czechy ratyfikują Traktat w Lizbony, szef rządu czeskiego oświadczył: "Trudno powiedzieć, w tej chwili nie potrafię tego przewidzieć".
"Czy będzie to w styczniu, w lutym, w czasie czeskiego półrocza (na czele UE)?" - pytał dziennikarz. "To na pewno" - odparł Topolanek.
Według czeskiego premiera losy Traktatu z Lizbony są związane z losami porozumienia z USA w sprawie tarczy antyrakietowej, które przewiduje umieszczenie w Republice Czeskiej stacji radarowej. Oba dokumenty - powiedział Topolanek - powinny być zaaprobowane jednocześnie.
"Jeśli jednak socjaldemokraci odrzucą tarczę, my odrzucimy Traktat" - zastrzegł premier.
Rząd Topolanka, utworzony przez członków ODS, ludowców (KDU-CzSL) i Zielonych, opowiada się w większości za tarczą, ale jest raczej podzielony w sprawie Traktatu z Lizbony. ODS, która ponownie zatwierdziła Topolanka w niedzielę jako swego lidera, jest podzielona na zwolenników i przeciwników Traktatu. Premier jest za ratyfikacją - podkreśla Ansa.
Rządowa większość w parlamencie opowiadająca się za zainstalowaniem tarczy - przypomina włoska agencja - jest bardzo nikła.
Jednak kilku deputowanych socjaldemokracji w głosowaniach o kluczowym znaczeniu popierało dotąd na ogół stanowisko rządu, zapewniając mu większość. (PAP)
ik/ kar/
