Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Cztery filmy pokazują, jak Mirosław G. bierze koperty

0
Podziel się:

Obejrzane w sobotę przez sąd cztery filmy z
ukrytej kamery pokazują jak Mirosław G. bierze koperty otrzymane
od rodzin pacjentów. Sam G. mówi, że nie może przypisać kopert do
konkretnych osób i podkreśla, że na żadnym z czterech filmów
niczego nie żąda od pacjentów.

Obejrzane w sobotę przez sąd cztery filmy z ukrytej kamery pokazują jak Mirosław G. bierze koperty otrzymane od rodzin pacjentów. Sam G. mówi, że nie może przypisać kopert do konkretnych osób i podkreśla, że na żadnym z czterech filmów niczego nie żąda od pacjentów.

W sobotę Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa obejrzał wraz ze stronami cztery filmy z gabinetu kardiochirurga Mirosława G., oskarżonego o przyjmowanie łapówek od pacjentów. Na trzech z nich widać, jak poszczególne osoby pozostawiają lekarzowi na stole koperty - przeciw czemu on nie protestuje, a po ich wyjściu odkłada je na bok.

G. podkreślał po obejrzeniu tych filmów, że na żadnym z nich nie żąda łapówki. Wniósł, by sąd obejrzał także te filmy z ukrytej kamery, na których odmawia on przyjmowania kopert. Dodał, że "nie może obciążać swoich chorych" i nie może "przyporządkować danej koperty do danego pacjenta". "Nigdy nie wiem, co jest w takiej kopercie" - zaznaczył.

Na czwartym filmie widać, jak kobieta wręcza G. książkę, którą on potem ogląda. G. oświadczył, że na obejrzanym przez sąd filmie nie ma scen wertowania książki, wyjęcia koperty z pieniędzmi i ich przeliczenia oraz dodatkowych napisów, które - jak podkreślał - były w filmie ujawnionym podczas kampanii wyborczej w 2007 r. przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, jak i zostały wyemitowane w TVP przed orędziem prezydenta RP.

"Te manipulacje dowodzą, że konieczne będzie obejrzenie przez sąd całości tych nagrań" - oświadczyła wtedy obrońca G., mec. Magdalena Bentkowska. "Ograniczmy się do oglądania na rozprawie tylko materiałów odnoszących się do zarzutów" - replikowała prok. Agnieszka Tyszkiewicz.

"Forma książki jako podziękowania dla lekarza wraz z dedykacją jest bardzo popularna, a dla mnie jest bardziej miła niż alkohole lub co innego; mam w domu tysiące takich książek" - mówił G. Dodał, że CBA zabrało mu z domu wszystkie książki z dedykacjami, m.in. - jak powiedział - od "ministrów, biskupów czy dziennikarzy" - które potem mu zwrócono. Podkreślił, że część dedykacji była w kopertach wkładanych w te książki.

Proces odroczono do następnej soboty. (PAP)

sta/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)