Zabezpieczenie powództwa w sprawach z udziałem środków masowego przekazu, polegające na zakazie upowszechniania pewnych informacji, jest formą cenzury prewencyjnej - podkreślali w środę uczestnicy dyskusji "Cenzura we współczesnej Polsce - powództwa cywilne jako środek zastraszania prasy".
Apelowali o zmianę przepisów Kodeksu postępowania cywilnego. Prof. Andrzej Rzepliński z Fundacji Helsińskiej przypominał, że ustawowy termin na wydanie orzeczenia o zabezpieczeniu powództwa na posiedzeniu niejawnym trwa do 7 dni, natomiast w trakcie rozprawy - do 30 dni. "Z reguły postanowienia zapadają szybciej i służą tym, którzy nie chcą, żeby złe dla nich informacje nie były rozpowszechniane" - podkreślił.
Według redaktora naczelnego "Polityki" Jerzego Baczyńskiego, powództwa cywilne to "jedna z form nacisku na prasę, najczęściej i najobficiej stosowana przez firmy, które stać na grę z mediami". Stanowi to - jak powiedział - zagrożenie, głównie dla mediów mniejszych, "które nie mają środków, żeby dać temu odpór"; u dziennikarzy mogą się pojawiać wówczas mechanizmy autocenzury. (PAP)
dom/ bno/
