Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dobiega końca proces w sprawie akcji w Magdalence

0
Podziel się:

Toczący się przed warszawskim sądem
okręgowym proces trojga policjantów, oskarżonych o
nieprawidłowości podczas akcji zatrzymania dwóch gangsterów w
podwarszawskiej Magdalence w marcu 2003 r., zbliża się do końca.
Prawdopodobnie na kolejnej rozprawie - 5 czerwca - rozpoczną się
mowy końcowe.

*Toczący się przed warszawskim sądem okręgowym proces trojga policjantów, oskarżonych o nieprawidłowości podczas akcji zatrzymania dwóch gangsterów w podwarszawskiej Magdalence w marcu 2003 r., zbliża się do końca. Prawdopodobnie na kolejnej rozprawie - 5 czerwca - rozpoczną się mowy końcowe. *

Na ławie oskarżonych zasiada była naczelnik wydziału do walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji Grażyna Biskupska, były dowódca pododdziału antyterrorystów Kuba Jałoszyński oraz były zastępca komendanta stołecznego policji Jan P. (jako jedyny nie zgadza się na ujawnienie swych personaliów).

Prokuratura zarzuca im m.in. nieumyślne spowodowanie uszczerbku na zdrowiu policjantów oraz niedopełnienie obowiązków w trakcie przygotowywania i przeprowadzania akcji. Zginęło podczas niej dwóch funkcjonariuszy (jeden w wyniku wybuchu miny, drugi w szpitalu od ran), a 16 zostało rannych. Oskarżeni nie przyznają się do winy. Grozi im kara do 8 lat pozbawienia wolności.

W poniedziałek sąd obejrzał taśmę z programem telewizji TVN, w którym wypowiadał się jeden z biegłych - Paweł Moszner - stwierdził on m.in., że w akcji takiej jak w Magdalence powinni brać udział snajperzy.

Obrońcy oskarżonych wnioskowali o ponowne przesłuchanie biegłego (jednego z trzech głównych biegłych w tej sprawie) - sąd jednak na to się nie zgodził. Wówczas Biskupska oświadczyła, że ma informację, iż toczy się wobec niego postępowanie w warszawskiej prokuraturze, dotyczące oszustwa, a obrońcy zwrócili się do sądu o sprawdzenie tego.

W nocy z 5 na 6 marca 2003 r. policjanci mieli zatrzymać w Magdalence dwóch przestępców - Roberta Cieślaka i Igora Pikusa, zamieszanych w zabójstwo policjanta w podwarszawskich Parolach w 2002 r. Na terenie posesji, gdzie ukrywali się bandyci, były rozmieszczone miny, które wybuchły w pobliżu policjantów. W rezultacie wymiany ognia budynek częściowo spłonął; przestępcy zaczadzieli. Akcja policji wywołała krytykę; opozycja żądała dymisji ówczesnego szefa MSWiA Krzysztofa Janika.

Specjalna komisja MSWiA uznała, że podczas akcji doszło do uchybień, nie było wariantów akcji oraz właściwego zabezpieczenia medycznego. W raporcie napisano m.in., że "na etapie przygotowania akcji (...) nie wykonano wszystkich możliwych czynności i ustaleń, które mogły być istotne przy opracowywaniu strategii działania pododdziałów terrorystycznych". Nie posiadano żadnych informacji operacyjnych nt. rozmieszczenia min. Realizację akcji oceniono pozytywnie, a nieprawidłowości, które wystąpiły, uznano za skutki błędów popełnionych na etapie przygotowania (np. nie rozpoznano dokładnie terenu).

Śledztwo wszczęto od razu po akcji, a w kwietniu 2003 r. przekazano je do Ostrołęki. Tamtejsza prokuratura latem 2004 r. postawiła zarzuty. Jako świadków przesłuchano ponad 100 osób - policjantów biorących udział w szturmie oraz tych, którzy wchodzili w skład komisji sporządzającej raport w sprawie, ponadto grupę ekspertów oraz załogi karetek pogotowia. Śledztwo przedłużano siedem razy. (PAP)

pru/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)