(dochodzi inf. o spotkaniu z dyrekcją)
10.7.Legnica (PAP) - W szpitalu powiatowym w Lubinie (Dolnośląskie) w poniedziałek rozpoczął się bezterminowy strajk lekarzy domagających się podwyżek. Protestujący spotkali się z dyrekcją szpitala, ale nie doszło do porozumienia i strajk nadal trwa.
"Dyrekcja nie przedstawiła nam propozycji rozwiązania sporu. Wkrótce spotkamy się ponownie" - poinformowała PAP Dorota Lisowska- Mikołajków z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
"Protestują lekarze zatrudnieni w szpitalu na umowy o pracę, czyli około 60 osób. W strajku nie uczestniczą natomiast medycy, którzy pracują na kontraktach" - powiedział PAP dyrektor szpitala Tadeusz Tofel.
Podkreślił, że nie może spełnić żądań lekarzy, ponieważ nie ma na to środków.
W szpitalu im. Jonstona z powodu protestu odwołano planowane zabiegi oraz przyjęcia nowych pacjentów. W placówce nieczynne są poradnie chirurgiczne, dziecięce i neonatologiczne.
Protest nie obejmuje oddziału onkologicznego. Nie są też odsyłani chorzy w nagłych przypadkach. Czynna jest poradnia urazowo - ortopedyczna, ponieważ pracują w niej właśnie lekarze "kontraktowi".
Dyrektor szpitala zaznaczył, że wprawdzie niektórzy pacjenci są odsyłani z kwitkiem, ale placówka wcześniej wykonała dużą część zakontraktowanych zabiegów i obecnie bez większej szkody może sobie pozwolić na przerwę w realizacji zabiegów i operacji.
"Lekarze pracują jak w czasie ostrego dyżuru, zatem udzielają pomocy tylko w stanach zagrożenia zdrowia i życia. Nie wypełniają także kart, które są podstawą do rozliczeń za wykonane procedury pomiędzy szpitalem a NFZ" - wyjaśniła Lisowska-Mikołajków.
Podczas poniedziałkowego spotkania z dyrekcją rozmawiano m.in. o tym, czy ta forma protestu polegająca na niewypełnianiu kart statystycznych jest zgodna z prawem.
"Zdaniem opinii prawnej, którą mam, lekarze mimo strajku powinni wypełniać te karty, bowiem powstrzymywanie się od tego jest działaniem na szkodę szpitala. Jeżeli nie dostarczę kart w terminie do NFZ, nie otrzymam pieniędzy za wykonane usługi, a tym samym placówka pozostanie bez środków na wypłacenie pensji np. dla reszty załogi, która pracuje normalnie" - powiedział dyrektor.
Protestujący lekarze podkreślili, że liczą na zrozumienie pacjentów i proszą ich o wyrozumiałość.
Lekarze rozpoczęli strajk w poniedziałek rano. Wcześniej, 30 czerwca, przeprowadzi strajk ostrzegawczy. Swoje działania poprzedzili rozpisaniem referendum strajkowego, w którym uzyskali poparcie załogi dla tych form protestu.
W placówce, przewidzianej na ponad 400 łóżek, na umowy o pracę zatrudnionych jest blisko 70 medyków. Podobnie jak ich koledzy w innych częściach kraju, żądają oni 30 procentowych podwyżek w tym roku (naliczanych od maja) oraz 100 procentowych podwyżek pensji od stycznia przyszłego roku.(PAP)
msj/ itm/