Skazanie Saddama Husajna na śmierć ma znaczenie dla Irakijczyków: w Iraku praktycznie nie ma rodziny, która nie poniosłaby jakiejś straty z powodu polityki dyktatora. Mieszkańcy tego kraju mogą nienawidzić okupantów, ale nie uronią łzy po Saddamie - uważa korespondent radia RMF FM w Iraku Przemysław Marzec.
"Warto przypomnieć sobie reakcję ulicy bagdadzkiej po zabiciu synów Husajna - to była euforia radości. Irakijczycy wylegli na ulice; było to dla nich spełnienie jakiejś sprawiedliwości dziejowej" - powiedział PAP Marzec, który był w Bagdadzie, kiedy w 2003 r. Amerykanie rozpoczęli inwazję na Irak.
"W rozmowach z jakąkolwiek rodziną iracką okazuje się, że w każdej był ktoś, kto stracił życie albo w wyniku represji Husajna, albo na wojnie iracko-irańskiej. Irakijczycy mogą nienawidzić Amerykanów i szeroko pojętych okupantów, mogą nawet czuć sentyment do czasów, kiedy pozornie było spokojnie i bezpiecznie, ale Saddam Husajn i cały jego klan jest tak znienawidzony, że nie wiem, czy znajdzie się tam choć jedna osoba, która - mówiąc patetycznie - uroni łzę po nim" - tłumaczył dziennikarz.
Marzec przyznał, że w wyroku nie ma niczego zaskakującego. "To wyrok oczywisty i spodziewany, ale pewnie nie jedyny, bo Husajn ma na koncie tyle zbrodni, że takich wyroków może zapaść więcej" - zaznaczył.
"Trzeba pamiętać, że Husajn masakrował społeczeństwo co najmniej przez kilkanaście lat. Wystarczy przypomnieć rok 82', kiedy palono i równano z ziemią kurdyjskie miasteczka i kiedy pół miliona ludzi zamknięto w swoistych obozach koncentracyjnych. W 1988 r., po tym jak samoloty irackie zrzuciły gazy trujące na Halabdżę, zginęło co najmniej 5 tys. Kurdów, a jak się szacuje, dwa razy tyle zostało rannych" - mówił dziennikarz. Według niego, Saddam ma świadomość tych zbrodni i wie, że czekają go kolejne wyroki.
W opinii Marca, ważne jest to, że Saddamowi nie udała się ostatnia rola, którą chciał odegrać podczas procesu. "Kiedy Amerykanie go złapali, był jak lis ukryty w norze; w sądzie próbował zagrać znowu rolę lwa. Przez swoje zachowanie na sali sądowej, przez to, jak traktował sędziów, przez podkreślanie, że jest prezydentem Iraku, a nie osobą, którą można sądzić - chciał spowodować wzmocnienie oporu w samym Iraku. To się nie udało" - powiedział.
Jak dodał dziennikarz, w podzielonym irackim społeczeństwie przynajmniej dwie grupy narodowościowe - Szyici i Kurdowie - na pewno będą domagali się wykonania kary śmierci. "Choć można spodziewać się licznych głosów obrońców praw człowieka, że sposób przeprowadzenia procesu budził wątpliwości, i że ograniczono Saddama prawo do obrony" - zaznaczył.
Marzec dodał, że wyrok jest też istotny w szerszym kontekście. "Do tej pory dyktatorzy rzadko odpowiadali za swoje zbrodnie. A takich dyktatorów jak Saddam Husajn jest więcej: w Korei Północnej, również w wielu krajach Afryki. Teraz okazało się, że może ich spotkać kara" - podsumował.
Były prezydent Iraku Saddam Husajn został skazany w niedzielę na śmierć przez powieszenie za masakrę 148 szyitów z Dudżailu. Dokonano jej w odwecie za zamach na dyktatora w tej miejscowości w roku 1982. Trybunał iracki w Bagdadzie uznał Saddama w związku z tą sprawą winnym zbrodni przeciwko ludzkości.
Wyrok śmierci usłyszeli także dwaj z siedmiu pomocników Saddama, sądzonych razem z nim: były szef budzącej strach saddamowskiej służby bezpieczeństwa Barzan Ibrahim at-Tikriti, oraz były szef saddamowskiego Sądu Rewolucyjnego Awad Hamid al-Bandar, który sądził i skazał na śmierć wielu szyitów z Dudżailu. Były wiceprezydent Iraku Taha Jasin Ramadan otrzymał karę dożywotniego więzienia.(PAP)
ktt/ gma/ 13:43 06/11/05