Władze Egiptu prowadzą od środy bezpośrednie rozmowy z porywaczami, którzy w ubiegłym tygodniu uprowadzili na pustyni na południu kraju 19 turystów, w tym 11 z Europy.
Negocjacje są "obiecujące" i wkrótce "pomyślnie się zakończą" - poinformował w czwartek rząd w Kairze.
"Obecnie trwają rozmowy z porywaczami. Egipscy negocjatorzy pracują nad uwolnieniem zakładników, przy współpracy z Niemcami i Sudańczykami" - podał przedstawiciel rządu.
Według ministra turystyki Egiptu Zuheira Garana porywacze zażądali 15 milionów dolarów okupu.
Pięciu Niemców, pięcioro Włochów, w większości w wieku około 70 lat, Rumun i ośmiu towarzyszących im Egipcjan zostało porwanych w trakcie wyprawy na płaskowyż Dżilf al-Kabir na południowym wschodzie Egiptu, przy granicy z Sudanem. Kiedy zatrzymali się na biwak, zaatakowało ich czterech lub pięciu mężczyzn.
W środę władze Sudanu zapewniły, że porwani turyści są cali i zdrowi, a egipskie i sudańskie służby bezpieczeństwa obserwują ich z oddali, nie przeprowadzając akcji w obawie o ich bezpieczeństwo.
Jeszcze do niedawna informowano, że turyści są przetrzymywani na terytorium Sudanu, w pobliżu masywu górskiego Dżabal al-Uwajnat. W czwartek światowe agencje podały, powołując się na oficjalne źródła sudańskie, że porwanych przewieziono do Libii. "Obecnie znajdują się 13-15 kilometrów od granicy na terenie Libii" - powiedział rzecznik sudańskiego rządu.
Dodał, że porywacze mogą być członkami jednej z grup rebelianckich, działających na terytorium Darfuru. (PAP)