Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Eksperci: PLL LOT mają szansę być rentowne

0
Podziel się:

#
dochodzą wypowiedzi eksperta rynku lotniczego Sebastiana Gościniarka
#

# dochodzą wypowiedzi eksperta rynku lotniczego Sebastiana Gościniarka #

03.11. Warszawa (PAP) - Polskie Linie Lotnicze LOT mogą być rentowne, ale nie stanie się to szybko ani łatwo - uważają eksperci rynku transportowego. Wskazują na ewentualne zawieszenie połączeń transatlantyckich oraz konieczność restrukturyzacji spółki.

Po trzech miesiącach br. PLL LOT notuje 52 mln zł straty z działalności podstawowej, czyli wykonywania przewozów pasażerskich, sprzedaży biletów itp. Oznacza to poprawę o 44 mln zł w stosunku do analogicznego okresu 2010 r., gdy strata wynosiła 96 mln zł. Prezes przewoźnika Marcin Piróg mówił w połowie października, że w przyszłym roku spółka będzie rentowna.

"Wypracowanie w PLL LOT zysku na operacjach lotniczych w 2012 r. jest możliwe. Jednak trzeba pamiętać o przykrych niespodziankach, a takie dla branży lotniczej zdarzają się praktycznie co roku" - powiedział PAP w czwartek ekspert rynku transportowego Adrian Furgalski.

Zaznaczył, że na wyniki linii lotniczych wpływa mnóstwo niezależnych od nich czynników - choćby wahania cen ropy, czy takie wypadki, jak wybuch wulkanu, który w zeszłym roku uziemił samoloty w prawie całej Europie.

"Stoimy przed drzwiami kolejnego kryzysu - nie wiadomo, co się będzie działo z Grecją, następne w kolejce są Włochy czy Hiszpania. To kraje turystyczne, tamtejszy kryzys odbije się na ruchu lotniczym. Kolejna sprawa - groźba zamrożenia emerytur i świadczeń. Na Zachodzie przyjęło się, że ludzie wypoczywają i latają właśnie na emeryturze. Zamrożenie wysokości wypłat miałoby zły wpływ na ruch lotniczy" - dodał ekspert.

Zdaniem Furgalskiego, ze względów wizerunkowych LOT powinien rozważyć zawieszenie połączeń transatlantyckich i zrobić przegląd latających na tych rejsach samolotów - głównie po to, by uspokoić pasażerów.

"Po awaryjnym lądowaniu Boeinga 767 we wtorek w Warszawie wszystkie oczy zwrócą się na LOT. Pierwsza awaria i odwołany rejs na kierunku transatlantyckim będzie mocno wyolbrzymiony w mediach. Tak naprawdę teraz najbliższe dni dadzą odpowiedź na pytanie, jak znaczący będzie uszczerbek dla LOT-u. A ryzyko, że tak się stanie, że będzie kolejna awaria, jest bardzo duże, bo dosłownie kilka dni przed tym awaryjnym lądowaniem Boeing był przez dwa dni uziemiony w Toronto" - zauważył Furgalski.

Jak powiedział, Boeingi eksploatowane przez polskiego przewoźnika na trasach transatlantyckich są starsze niż średnia europejska, ale dla samolotów to wciąż bezpieczny wiek. Dodał jednak, że awaryjność tych maszyn jest duża, choć do tej pory były to na ogół usterki, które nie zagrażały bezpieczeństwu pasażerów.

Ekspert wskazał, że naprawa samolotu może potrwać kilka miesięcy. Jeśli władze spółki będą chciały utrzymać siatkę połączeń, to będą musiały wziąć w leasing inną maszynę. "Umowę leasingu takiego samolotu podpisuje się na ogół na trzy lata, a takie na pół roku-rok to duża rzadkość i znacznie większe koszty" - dodał Furgalski.

Przypomniał także, że polski przewoźnik czeka na dostawę samolotów Boeing 787 Dreamliner. Dlatego też wstrzymuje się z inwestowaniem w te samoloty, które już ma. "Wystarczy wejść do samolotów na trasach transatlantyckich, żeby przekonać się, że tam obsługa zatrzymała się na latach 90." - zauważył Furgalski. Dodał, że jeśli kolejny samolot LOT-u się zepsuje, to inne linie lotnicze na pewno będą próbowały wykorzystać tę sytuację, by podebrać przewoźnikowi pasażerów.

Także ekspert rynku lotniczego z firmy BBSG Sebastian Gościniarek uważa, że LOT może - w ciągu dwóch - trzech lat uzyskać rentowność z podstawowej działalności, ale po spełnieniu kilku warunków. Według niego, to wyzwania "dość istotne".

Jako podstawowy warunek wskazał dokończenie restrukturyzacji wewnętrznej firmy. "Sądzę, że LOT ma potencjał zmniejszenia zatrudnienia w obszarze administracji. Dla dobra spółki zarząd musi się także uporać z żądaniami pracowników pokładowych, a także zapewnić jak najbardziej efektywne wykorzystanie załóg" - powiedział.

Gościniarek wskazał, że istotna dla LOT-u jest także dbałość o stronę przychodową spółki, podczas cięcia kosztów nie można bowiem zlikwidować możliwości zwiększania przychodów.

"Trzecia rzecz to rozstrzygnięcie kwestii inwestora dla spółki i decyzja, czy będzie to inwestor branżowy, czy finansowy. O tym mówi się już od dawna, ministerstwo skarbu zapowiada, że ten inwestor jest, ale tak naprawdę nic się nie dzieje. Taki stan zawieszenia i niepewności nie sprzyja rozwojowi firmy" - ocenia ekspert.

Jego zdaniem LOT powinien ponadto wypracować właściwą politykę dotyczącą połączeń krajowych. "Spółka musi zapewnić połączenia między portami regionalnymi a lotniskiem centralnym w Warszawie, które ma być hubem LOT-u (centrum przesiadkowym - PAP). Przewoźnik nie może funkcjonować bez dowozu pasażerów do swojego hubu. Tu pojawia się kwestia relacji między LOT-em a Eurolotem, który ma swój własną strategię rozwijania połączeń krajowych (w swoich połączeniach pomija Warszawę - PAP)" - powiedział Gościniarek.

Według eksperta pozycja konkurencyjna LOT-u jest "całkiem przyzwoita". Atutem jest m.in. lotnisko w Warszawie - lokalizacja korzystna w przypadku realizowania połączeń na Wschód.

"LOT ma mocną pozycję na trasach transatlantyckich, które są z powodzeniem realizowane. Przewoźnicy czescy, czy węgierscy ograniczyli się niemal do połączeń krótko- i średniodystansowych w Europie, dowożąc pasażerów do hubów swoich partnerów z aliansów lotniczych" - zaznaczył Gościniarek.

Według niego można natomiast dyskutować o nienajlepszej pozycji LOT-u w ramach aliansu Star Alliance. Wynika to z polityki tego aliansu, a właściwie jego głównego przewoźnika, czyli Lufthansy, która mniej lub bardziej jawnie próbuje zdominować alians i podporządkować go swoim interesom.

"Jestem jednak przekonany, że nawet w ramach Star Alliance LOT może odnaleźć swoją niszę. Będzie to jednak znacznie łatwiejsze, jeżeli poprawi się sytuacja samego LOT-u" - dodał.

Zdaniem eksperta niewielkie zainteresowanie LOT-em ze strony potencjalnych inwestorów wpływa na długość procesu prywatyzacji firmy. Gościniarek uważa, że resort skarbu na sprzedaży firmy nie zarobi kokosów. Jego zdaniem nie ma szans na to, że znajdzie się ktoś, kto zechce wydać na firmę dużą kwotę pieniędzy.

"Od około dwóch lat sektor lotniczy nie jest pupilkiem inwestorów. Mówi się często i głośno o sytuacjach kryzysowych, o tym, że gospodarka nie jest w najlepszej formie. To w sposób bardzo istotny wpływa na kondycję przewoźników lotniczych. Ryzyko inwestycji w tej branży jest duże" - zwrócił uwagę.(PAP)

her/ mmu/ je/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)