*W najbliższych latach trzeba będzie poszukiwać metod zwiększenia wydajności pracy lekarzy, by lepiej wykorzystywać ich czas pracy - uważa Adam Kozierkiewicz z Instytutu Zdrowia Publicznego Collegium Medicum UJ. *
Od stycznia 2008 r. mają wejść w życie unijne przepisy, ograniczające czas pracy lekarzy do 48 godzin tygodniowo. Zgodnie z prawem (tzw. klauzula opt-out), lekarz będzie mógł pracować dłużej, nawet do 72 godzin tygodniowo, ale musi wyrazić na to zgodę. Poprzedni rząd szacował, że wejście w życie tych przepisów będzie kosztować budżet państwa ok. 700-800 mln zł. Obecny przyjmuje, że przy najczarniejszym scenariuszu - może to być nawet 5 mld zł.
Resort zdrowia chciałby opóźnienia wejścia w życie nowych przepisów i namawia do akceptacji tego rozwiązania środowisko lekarskiej. Minister zdrowia rozmawiała już o tym z samorządem lekarskim i z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Lekarzy. OZZL za zgodę lekarzy na dłuższy czas pracy chce podwyżek. Decyzje w tej sprawie mogą zapaść pod koniec przyszłego tygodnia, gdy dojdzie do kolejnego spotkania minister zdrowia Ewy Kopacz ze związkowcami.
Według Kozierkiewicza, pierwsza reakcja lekarzy i dyrektorów na nowe przepisy, to sygnał: potrzeba więcej pieniędzy. "Ale prawdę mówiąc, nawet zwiększenie środków finansowych może okazać się nieskuteczne, bo lekarze po prostu nie mogą więcej pracować. Godziny pracy są ograniczone i trzeba raczej myśleć o zwiększeniu wydajności pracy" - powiedział Kozierkiewicz.
Dodał, że zmiana organizacji czasu pracy lekarzy wymusiłaby zwiększenie zakresu obowiązków pielęgniarek i prawdopodobnie spowodowała przejęcie części obowiązków administracyjnych przez pracowników niemedycznych.
Według Kozierkiewicz, od stycznia mechanizm będzie taki, że usługi dyżurowe będą wykonywane w ramach kontraktu. "Czyli niejako poza zatrudnieniem. Nie jest to do końca zgodne z kodeksem pracy, ale jest to stosowane i Państwowa Inspekcja Pracy często przymyka na to oczy" - wyjaśnił. Dodał, że w kontrakcie stawki będą wyższe m.in. dlatego, że składka zus-owska jest tam odpowiednio nisko skalkulowana.
Kozierkiewicz uważa, że taki system na dłuższą metę się nie sprawdzi.
Innym rozwiązaniem może być wprowadzenie pracy zmianowej. "Dyrekcja szpitala w kolejnych latach będzie musiała się starać o zwiększenie wydajności pracy, zmienić organizacje pracy, np. wprowadzić pracę zmianową. To ważne rozwiązanie, ale na pewno nie obejdzie się bezkosztowo. Za pracę w nocy ludzie będą chcieli więcej pieniędzy" - przewiduje Kozierkiewicz.
Jego zdaniem, dyrektorzy będą też musieli brać pod uwagę, że nie wszystkie usługi w systemie ochrony zdrowia są jednakowo ważne i potrzebne. Jako przykład podał to, że w lecznictwie ambulatoryjnym specjalistycznym wykonuje się dużo usług, których można nie wykonać, a wykonuje się, bo jest to opłacalne. Inny przykład - pacjent musi pojawiać się u lekarza, by odnawiać receptę i zajmuje mu czas. "W wielu krajach tego typu problemy rozwiązuje się poprzez wydawanie recept na dłuższy czas, a niektóre kontakty z pacjentem są telefoniczne" - powiedział Kozierkiewicz. (PAP)
bos/ itm/