Niemieckie gazety bardzo krytycznie oceniają przebieg i wyniki wyborów do parlamentu na Ukrainie. "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) uważa, że droga na Zachód jest dla Kijowa na razie zamknięta, "Sueddeutsche Zeitung" pisze o "zwycięstwie propagandy".
Komentator "FAZ" uważa, że po "bardzo krytycznej, ale jak najbardziej uzasadnionej" ocenie wydanej przez międzynarodowych obserwatorów "droga na Zachód jest dla Ukrainy na razie zamknięta". "Jeżeli w Kijowie nie dojdzie wkrótce do zasadniczych zmian, to wynegocjowana już umowa o stowarzyszeniu z UE powędruje jako dokument zbędny do archiwum" - czytamy w komentarzu, który ukaże się we wtorkowym wydaniu konserwatywnej gazety.
Zdaniem "FAZ" UE nie może postąpić inaczej, jeżeli chce pozostać wiarygodną wspólnotą opartą na wartościach. Dla obu stron jest to zła wiadomość, i to z identycznego powodu: "Wzrasta niebezpieczeństwo, że prezydent Janukowycz w celu zachowania władzy wprowadzi swój kraj w orbitę rosyjską". "FAZ" ostrzega, że demokratyczny rozwój Ukrainy byłby wówczas zależny nie tylko od układu sił w Kijowie, lecz w dodatku także od sytuacji w Moskwie.
Misja obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) oceniła, że w wyborach na Ukrainie nie zostały zapewnione równe szanse, i wskazała na nieprawidłowości.
"SZ" nazywa Ukrainę "krajem, który pozostał w tyle i jest rządzony w sposób autorytarny". Pomimo tego "nie widać żadnych oznak nowego buntu, drugiej pomarańczowej rewolucji" - stwierdza komentator, wyjaśniając, że polityka Wiktora Janukowycza odniosła sukces, przykrywając głód (wolności i chleba) umiejętną propagandą i paternalizmem.
Co prawda niemal połowa uprawnionych do głosowania pozostała w domach, jednak spośród tych, którzy poszli do urn wyborczych, więcej Ukraińców niż w poprzednich wyborach zagłosowało za rządem, który "jeżeli nie może obiecać im wolności i pluralizmu, to przynajmniej obiecał trochę wyższe emerytury, być może kilka europejskich inwestycji i przed wszystkim polityczne status quo" - czytamy w "SZ".
Niemiecki komentator ocenia, że Ukraińcy są narodem, który chyba najbardziej zawiódł się na "europejskim marzeniu".
Wyjaśnia, że jest to wynik "haniebnego obchodzenia się z kanonem europejskich wartości" zarówno przez Janukowycza, jak i przez część opozycji.
Trwająca latami walka o władzę między byłym prezydentem Wiktorem Juszczenką a jego premierem Julią Tymoszenko otrzeźwiła wielu Ukraińców: "Nie chcą mieć nic wspólnego z demokracją, jeżeli oznacza ona, że każdy walczy z każdym". Dobry wynik antysemickiej partii Swoboda pokazuje, że niemal co dziesiąty Ukrainiec stawia na "nową-starą kartę" - nacjonalizm - czytamy w "SZ".
"Wiesbadener Kurier" pisze, że Janukowyczowi nie udało się osiągnąć głównego celu - zdobycia większości dwóch trzecich w parlamencie. Zdaniem gazety wyrósł mu w osobie Kliczki "poważny rywal". Komentator podkreśla, że Kliczko - w przeciwieństwie do Julii Tymoszenko - nie należy do dawnej elity, która "podzieliła między siebie państwo, traktując je jako łup". "Nie tylko ze względu na wiek Kliczko ucieleśnia pokolenie przyszłości. Ukraińcy muszą jednak jeszcze chwilę zaczekać" - czytamy w "Wiesbadener Kurier".
Natomiast dziennik "Nuernberger Nachrichten" obarcza Europę odpowiedzialnością za deficyt demokracji na Ukrainie. "Ukraiński dramat jest też wynikiem braku zainteresowania ze strony Unii Europejskiej" - czytamy w komentarzu. UE obserwuje z niepokojem, jak Ukraina coraz bardziej upodabnia się do Rosji, nie tłumaczy jednak obywatelom (Ukrainy), co zyskaliby, gdyby wybrali politykę, która prowadzi w stronę Europy - pisze niemiecki komentator. (PAP)
lep/ mc/