Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Gen. Malejczyk: WSI korzystały z dziennikarzy za granicą

0
Podziel się:

(dochodzi wypowiedź b. szefa WSI gen. Izydorczyka)

*(dochodzi wypowiedź b. szefa WSI gen. Izydorczyka) *

20.11. Warszawa (PAP) - Korespondenci za granicą byli "w określonych sytuacjach" wykorzystywani przez Wojskowe Służby Informacyjne - przyznał gen. Konstanty Malejczyk, szef WSI w latach 1994-1996, w poniedziałkowej "Kropce nad i" w TVN24. Podkreślił zarazem, że WSI nie inwigilowały mediów, w tym także Radia Maryja.

Gen. Malejczyk zapewnił, że WSI nie podejmowały "działań, których mogłyby się wstydzić". "Byliśmy małą resortową służbą" - dodał. Podkreślił, że WSI nie interesowały się też politykami.

Z kolei szef WSI w latach 1992-1994 gen. Bolesław Izydorczyk powiedział w TVN24, że za jego czasów w WSI nie było żadnej takiej grupy jak zespół Jana Lesiaka w UOP (jak twierdzi szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoni Macierewicz - PAP). "Ten pan nie jest dla mnie żadnym autorytetem w dziedzinie funkcjonowania służb" - oświadczył Izydorczyk. Dodał, że nie było poleceń służbowych, by inwigilować media lub polityków.

"Tu jest szereg bzdur" - tak Malejczyk powiedział o wywiadzie dla najnowszego tygodnika "Wprost" szefów komisji likwidacyjnej WSI Sławomira Cenckiewicza i Piotra Woyciechowskiego. Mówili oni m.in. o "przestępczej działalności wywiadu wojskowego PRL, w tym zbrodni oddziału +Y+" (którego dziełem była m.in. afera FOZZ).

Gen. Malejczyk - który przyznał, że pracował w oddziale "Y" na "odcinku niemieckim" - potwierdził, że szef FOZZ Grzegorz Żemek był współpracownikiem wojskowych służb specjalnych PRL (o czym on sam wiele razy mówił - PAP). Zaprzeczył zarazem, by oddział "Y" "kontrolował FOZZ".

"Natknęliśmy się na dokumenty, które mogą wskazywać na to, że najcenniejsza agentura była przez ostatnie lata wyprowadzana poza WSI i może być teraz kontrolowana w zupełnie innym środowisku" - mówił Woyciechowski we "Wprost".

"Nie znam takich przypadków" - replikował Malejczyk. Dodał, że być może chodzi o to, by móc powiedzieć, że dane osoby były agentami WSI, mimo że ich teczek wcale nie ma w WSI.

Według Woyciechowskiego, "wysoko uplasowana agentura była osobiście +zadaniowana+ przez szefów WSI, m.in. gen. Konstantego Malejczyka i gen. Marka Dukaczewskiego"; chodzi o "menedżerów dużych i znanych firm".

Malejczyk zaprzeczył temu i wyjaśnił, że oficjalnie pokazanie się szefa WSI w towarzystwie danej osoby było odbierane przez jej znajomych jako "jednoznaczna sytuacja, że współpracuje".

Były szef WSI dodał, że nie spotkał się z nazwiskiem Zygmunta Solorza-Żaka jako agenta WSI w tych latach, kiedy nimi kierował.

Powiedział też, że z Mieczysławem Wachowskim widział się "kilka razy", ale się z nim nie przyjaźnił.

Gen. Izydorczyk zapewnił, że Moskwa nigdy nie miała dostępu do agentury wojskowych służb PRL (jak twierdzą likwidatorzy WSI). Według Izydorczyka, utworzone w 1991 r. WSI "nie były kontynuacją wojskowych służb PRL", choć byli w nich oficerowie tych służb.

Ujawnił, że Woyciechowski w 1992 r. zgłosił się do WSI z żądaniem przekazania mu listy ich agentów. "Oczywiście został wyrzucony" - dodał Izydorczyk (w 1992 r. Woyciechowski był szefem wydziału studiów MSW, przygotowującego lustrację, gdy szefem tego resortu był Macierewicz - PAP).(PAP)

sta/ itm/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)