Kradzieże kieszonkowe oraz drobne kradzieże w biurach, szkołach i szpitalach stały się w Gliwicach - jednym z największych śląskich miast - prawdziwą plagą - wynika ze statystyk miejscowej policji, która postanowiła wydać wojnę sprawcom tych dokuczliwych dla mieszkańców przestępstw.
"Zjawisko to śmiało nazwać można plagą w naszym mieście. Tylko minionej doby okradzionych w ten sposób zostało co najmniej 13 osób. Podobną ilość takich kradzieży notujemy każdego dnia" - powiedział w piątek PAP rzecznik gliwickiej policji, Marek Słomski.
W apelu, skierowanym w piątek do mieszkańców miasta, policjanci nie tylko wskazują potencjalnym ofiarom, jak nie dać się okraść, ale także - podpierając się doświadczeniami kryminalistyki i wiktymologii, czyli nauki o zachowaniu ofiar przestępstw, przestrzegają, jakie zachowania skłaniają złodziei do obrabowania tej, a nie innej, osoby.
"Proponujemy chwilę refleksji i spojrzenie na nas samych oczami złodzieja. Zastanówmy się, jak mógłby nas okraść" - wyjaśnił rzecznik, zaznaczając, że bez rozsądku, bystrości umysłu oraz instynktu potencjalnych ofiar, sama zwiększona liczba policjantów w cywilu, szkolenia, ulotki i plakaty oraz współpraca z firmami ochroniarskimi nie załatwią narastającego problemu.
Z obserwacji gliwickiej policji wynika bowiem, że "doliniarze" - bo tak potocznie nazywani są kieszonkowcy - zwykle dobrze wiedzą, do kogo mogą się zbliżyć, a z kim lepiej nie ryzykować. Swoją wiedzę opierają - zapewne nieświadomie - na nauce o zachowaniu ofiar przestępstw, która potwierdza, że niektórzy ludzie sami bezwiednie doprowadzają do sytuacji, w której stają się ofiarami.
Według policji, do kradzieży kieszonkowych najczęściej dochodzi w środkach komunikacji miejskiej. Złodzieja może zwabić czyjś elegancki strój, wystający z kieszeni wypchany portfel czy otwarta torebka. Łatwą ofiarą jest osoba zmęczona, roztargniona czy nietrzeźwa. "Jednak największym sprzymierzeńcem kieszonkowca jest tłum, który w każdym z nas powinien wywoływać zwiększoną czujność" - dodał Słomski.
Nieco inną kategorią przestępstw tego typu są kradzieże biurowe. Często zajmują się nimi wyspecjalizowane grupy, które okradają np. pacjentów w szpitalach, urzędników w biurach oraz profesorów i studentów na uczelniach. Ich łupem padają m.in. pozostawione w otwartych pokojach laptopy czy telefony komórkowe.
Gliwicka policja, przypominając stare przysłowie, że "okazja czyni złodzieja", apeluje do wszystkich, aby - świadomi zagrożenia i skali dokonywanych codziennie rabunków - zachowali się tak, aby nie narazić się na kradzież. (PAP)
oln/ mab/ bno/