Lewackie ugrupowanie Walka Rewolucyjna przyznało się do zamachu na ambasadę USA w Atenach, do którego doszło 12 stycznia - poinformował w środę greckie media.
W czasie ataku nikt nie ucierpiał, choć w gmachu byli ludzie.
Według greckiej policji pocisk wystrzelony z poziomu ulicy naprzeciwko ambasady wylądował w toalecie na trzecim piętrze ambasady. Uszkodzone zostały szyby w fasadzie i sufit, a także tablica z nazwą ambasady przy wejściu. Powypadały też szyby z pobliskich budynków.
Ambasada amerykańska jest jednym z najlepiej strzeżonych budynków w Atenach. Otacza ją trzymetrowe stalowe ogrodzenie. Ochrona strzeże wszystkich wejść i skrzyżowań ulic.
Walka Rewolucyjna, o której usłyszano po raz pierwszy, gdy przeprowadziła zamach na sąd ateński 5 września 2003 roku, jest obecnie uważana za najbardziej niebezpieczną organizację terrorystyczną w Grecji. Przyznała się do sześciu zamachów, w tym na ministra kultury w maju ubiegłego roku i na ministra gospodarki w grudniu 2005 r. (PAP)
jo/ ap/ 7587 arch.