Nowo wybrany parlament Gruzji zebrał się w sobotę na pierwszej sesji bez koalicji opozycyjnej, która zbojkotowała posiedzenie w proteście przeciwko - jej zdaniem - sfałszowanym wynikom wyborów.
Przemawiający na sesji inauguracyjnej prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili powiedział, że głównym zadaniem parlamentu jest przywrócenie jedności państwa, co było nawiązaniem do trwającego od dawna sporu z Rosją w kwestii jej poparcia dla dwóch separatystycznych regionów - Abchazji i Osetii Płd.
Zachodnie rządy pragnęłyby widzieć stabilność polityczną w Gruzji położonej na trasach tranzytowych ropy naftowej i gazu.
Wybory parlamentarne w maju przyniosły zwycięstwo zwolennikom Saakaszwilego. Zachodni obserwatorzy zwracali uwagę na pewne uchybienia podczas wyborów, lecz ocenili je "generalnie pozytywnie".
Opozycja zorganizowała w sobotę protest w pobliżu parlamentu. Lecz nadzieje na zebranie tysięcy demonstrantów spełzły na niczym, bowiem w ostatniej chwili przyspieszono termin sesji inauguracyjnej wstępnie planowanej na wtorek.
Na pierwszym posiedzeniu parlament wybrał jednomyślnie (116 głosami) przewodniczącego, którym został Dawid Bakradze - były minister spraw zagranicznych i bliski sojusznik Saakaszwilego.
Partia Saakaszwilego - Zjednoczony Ruch Narodowy - zdobyła w wyborach 59,48 proc. głosów (119 ze 150 miejsc) i dysponuje w parlamencie większością konstytucyjną, wynoszącą dwie trzecie mandatów.
Główne ugrupowanie opozycyjne - Zjednoczona Koalicja, w której skład wchodzi dziewięć partii - uzyskało 17,69 procent głosów i ma w parlamencie 17 miejsc. (PAP)