Zdaniem rosyjskiego ambasadora, który w środę wznowił swą misję w Tbilisi, Gruzja nie odpowiedziała na ostatnie działania Moskwy skierowane na poprawę niełatwych stosunków dwustronnych.
Wcześniej w styczniu prezydent Rosji Władimir Putin polecił odwołanemu we wrześniu ambasadorowi Wiaczesławowi Kowalence powrócić do Tbilisi, co w Moskwie nazwano "gestem dobrej woli".
"Stosunki między naszymi krajami muszą się opierać na wzajemnym poszanowaniu i zasadach fair play. Polityka Rosji wobec Gruzji jest właśnie taka" - powiedział Kowalenko dziennikarzom po wręczeniu listów uwierzytelniających prezydentowi Gruzji Micheilowi Saakaszwilemu.
I dodał: "Ale musi być reakcja, albo, jeszcze lepiej, inicjatywa ze strony Tbilisi. Na razie nie ma żadnej".
Rosyjscy urzędnicy utrzymują, że po powrocie Kowalenki nastąpi złagodzenie sankcji ekonomicznych wobec Tbilisi nałożonych w następstwie chwilowego zatrzymania przez Gruzinów rosyjskich oficerów pod zarzutem szpiegostwa.
"Mamy nadzieję, że gdy wszystkie rosyjskie restrykcje wobec Gruzji zostaną uchylone, będziemy mogli rozpocząć z czystą kartą nasze stosunki z Rosją" - powiedział prezydent Saakaszwili.
"Jestem pewien, że (...) Gruzja będzie wiarygodnym partnerem nie tylko w kwestiach dwustronnych, lecz także w sprawach bezpieczeństwa w regionie" - dodał prezydent ściskając rękę ambasadora.
Napięcia w stosunkach między sąsiadami pogłębiły się, gdy w ubiegłym tygodniu Gruzja poinformowała, że aresztowała w roku 2006 obywatela Rosji podejrzanego o przemyt i próbę sprzedaży wzbogaconego uranu nadającego się do produkcji broni nuklearnej.
Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow powiedział, że aresztowanie przez Gruzję rosyjskiego obywatela pod zarzutem przemytu i próby sprzedaży wzbogaconego uranu to prowokacja.
W trakcie śledztwa w sprawie przemytu i próby sprzedaży wzbogaconego uranu, wyszło na jaw, że pochodzi on prawdopodobnie z Nowosybirska - wynika z poufnego dokumentu, do którego dotarła agencja Reutera.(PAP)
mmp/ ro/ 6228 arch.