Prezydent Francji Francois Hollande, który złożył w piątek wizytę w Republice Środkowoafrykańskiej, spotkał się z prezydent Catherine Sambą Panzą i dowództwem armii. Powiedział, że misja wojskowa Francji ma tam przywrócić spokój, ale też pomóc odbudować państwo.
Hollande spotkał się w stolicy RŚA, Bangi, z żołnierzami z francuskiej misji, która od grudnia stara się pomóc siłom afrykańskim opanować sytuację w ogarniętym konfliktem kraju, i podziękował im za udział w operacji, która pozwoliła "uratować tysiące istnień".
"Należy zapobiec wszelkim próbom podziału kraju na Wschód i Afrykę Środkową" - powiedział do liczącego 2 tys. żołnierzy francuskiego kontyngentu uczestniczącego w operacji "Sangaris".
"Misja wojskowa w RŚA ma przywrócić porządek publiczny" i doprowadzić do wyborów, które powinny się odbyć najpóźniej za rok - powiedział prezydent. Dodał jednak, że zagwarantowanie spokoju nie wystarczy, a w kraju, w którym od kilku miesięcy urzędnicy i żołnierze nie otrzymują wynagrodzeń, "trzeba też pomóc w odbudowywaniu instytucji państwa".
Hollande spotkał się z panią prezydent i wraz z nią rozmawiał z chrześcijańskimi i muzułmańskimi duchownymi, w ramach okrągłego stołu, który ma doprowadzić do porozumienia między skonfliktowanymi grupami religijnymi w RŚA.
W towarzystwie ministra obrony Francji Jean-Yves'a Le Driana prezydent konferował też z dowództwem środkowoafrykańskich sił zbrojnych.
Od początku operacji "Sangaris" francuska misja straciła trzech ludzi, a siły afrykańskie (MISCA) 19 żołnierzy.
Francuską operację wsparła Polska, udostępniając do 50 żołnierzy i samolot transportowy Hercules C-130. Polski kontyngent operuje z bazy lotniczej francuskich sił powietrznych w Orleanie, 105 km na południowy zachód od Paryża.
Konflikt między chrześcijanami a muzułmanami w Republice Środkowoafrykańskiej przerodził się w pogromy religijne. (PAP)
fit/ mc/
15879234 arch.
