Unia Europejska nie może zaprzepaścić siedmiu ostatnich lat, jakie poświęciła na przyjęcie nowego traktatu, i mimo irlandzkiego +nie+ dla Traktatu z Lizbony, musi iść naprzód - uważa polska komisarz ds. regionalnych Danuta Huebner.
W rozmowie z PAP w piątek polska komisarz nie kryła ogromnego żalu z powodu wyniku referendum w Irlandii.
"To wielka szkoda. To siedem lat wspólnej pracy, rozpoczętej jeszcze przed rozszerzeniem Unii Europejskiej przez ówczesną +15+ i przyszłe kraje członkowskie" - powiedziała PAP Huebner, przypominając, że prace Konwentu nad nowym traktatem rozpoczęły się już w 2002 roku.
Komisarz zapewniła jednak, że nie traci entuzjazmu i nadziei, że traktat wejdzie w życie.
"Najważniejsze, żeby iść do przodu: kontynuować ratyfikację. Wszyscy podpisali traktat i wszyscy muszą się czuć za niego odpowiedzialni" - podkreśliła. "Trudno mi sobie wyobrazić, by po siedmiu latach prac teraz wszystko rozpoczynać od nowa" - powiedziała, pytana o możliwość renegocjacji nowego traktatu.
Dlatego - dodała - tak ważne jest, by na szczycie w przyszłym tygodniu przywódcy dali wyraz poczuciu odpowiedzialności za dokończenie ratyfikacji.
Według polskiej komisarz, Irlandczycy odrzucając traktat nie głosowali przeciw UE. "Kampania negatywna była bardziej skuteczna. Znowu Europa nie była przedmiotem kampanii, ale sprawy wewnętrzne. To już staje się tradycją referendów europejskich" - ubolewała.
Inga Czerny (PAP)
icz/ kot/ mc/ mag/
