Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irak: Dosłać wojsko - mówią Gatesowi żołnierze USA, ale dowódcy sceptyczni

0
Podziel się:

Minister obrony USA Robert Gates,
przebywający od środy w Iraku, usłyszał od dowódców, że przysłanie
tu dodatkowych oddziałów może być ryzykowne, ale zwykli żołnierze
powiedzieli mu w czwartek, iż jest to dobry pomysł.

Minister obrony USA Robert Gates, przebywający od środy w Iraku, usłyszał od dowódców, że przysłanie tu dodatkowych oddziałów może być ryzykowne, ale zwykli żołnierze powiedzieli mu w czwartek, iż jest to dobry pomysł.

Nowy minister przyjechał zobaczyć z bliska wojnę, która okazała się znacznie trudniejsza dla wojsk USA niż przewidywano w Pentagonie zaraz po zwycięskiej inwazji wiosną 2003 roku. Zbiera przy tym opinie na temat sposobów wygaszenia coraz krwawszego konfliktu.

Partyzanci sunniccy wciąż nasilają ataki na wojska USA i koalicji, a fanatycy szyiccy i sunniccy mordują się nawzajem i terroryzują. Liczba zabitych żołnierzy USA zbliża się do 3000.

Blisko czteroletnia wojna kosztowała już 350 miliardów dolarów. Pentagon prosi właśnie Kongres o dodatkowe 99,7 mld dolarów na operacje w Iraku i Afganistanie.

Prezydent George W. Bush od kilku tygodni zbiera pomysły na wyjście z obecnej trudnej sytuacji i w styczniu ma ogłosić nową strategię w konflikcie irackim. Czeka w szczególności na informacje i opinie, które przedstawi mu nowy szef Pentagonu po podróży do Iraku.

"Głos ministra Gatesa będzie wiele znaczył w dokonywanym obecnie przeglądzie strategii" - powiedział prezydent w środę na konferencji prasowej w Waszyngtonie.

Gates rozmawiał tego dnia z dowódcami wojsk USA i przywódcami irackimi. Po spotkaniu z dowódcami w bazie Camp Victory pod Bagdadem oświadczył, że dopiero zaczął ustalać, jak można by zmienić operację iracką. "Rozmawialiśmy o możliwości zwiększenia liczby żołnierzy i o tym, co by to dało" - powiedział reporterom.

Szef Pentagonu przyznał, że skierowanie do walki w Iraku tysięcy dodatkowych żołnierzy mogłoby podziałać demobilizująco na Irakijczyków przygotowujących się do przejęcia odpowiedzialności za bezpieczeństwo kraju. Dodał, że dowódcy "niepokoją się", iż taki byłby skutek przysłania amerykańskich posiłków.

Dowódcy amerykańscy obawiają się też, że nawet krótkotrwałe zwiększenie liczebności wojsk ekspedycyjnych w Iraku mogłoby w najlepszym razie przynieść tylko chwilowy spadek przemocy, ale spowodowałoby niedobór nowych żołnierzy dla przyszłych misji.

Jednak część żołnierzy, z którymi Gates spotkał się w czwartek przy śniadaniu w Camp Victory, była innego zdania.

"Myślę, proszę pana, że powinniśmy nadal robić to, co robimy, i naprawdę sądzę, że potrzebujemy tu więcej wojska - powiedział kapral Jason Green z komórki wywiadu 1. Dywizji Piechoty. - Gdy będzie nas więcej, zapewne uda się nam powstrzymywać ich [partyzantów] wystarczająco długo, by przez ten czas wyszkolić armię iracką".

Podczas godzinnej rozmowy z kilkunastoma żołnierzami z 1. Dywizji Piechoty, 1. Dywizji Kawalerii Pancernej i 10. Dywizji Górskiej Gates usłyszał chóralne "tak", gdy zapytał, czy pomogłoby dosłanie dodatkowych oddziałów.

"Moglibyśmy nasilić wspólne patrolowanie z armią iracką" - powiedziała Cassandra Wallace, starszy szeregowy z 10. Dywizji Górskiej.

Jeden z rozpatrywanych wariantów przewiduje przysłanie do Iraku co najmniej pięciu dodatkowych brygad bojowych, czyli około 20 tysięcy żołnierzy. Obecnie USA mają w Iraku 140 tysięcy żołnierzy.

Gen. George Casey, dowódca sił wielonarodowych w Iraku, który razem z innymi generałami rozmawiał z Gatesem, powiedział reporterom, że popiera wzmocnienie wojsk, ale tylko pod warunkiem, iż posiłki zostaną przysłane w jakimś jasno określonym celu.

Gen. John Abizaid, dowódca sił zbrojnych USA na Bliskim Wschodzie, powiedział, że wojsko "rozpatruje wszystkie sposoby, które mogłyby poprawić sytuację, zwłaszcza w Bagdadzie".

W trwającej od sierpnia i na razie mało skutecznej operacji przeczesywania Bagdadu, wymierzonej w partyzantów, terrorystów i szwadrony śmierci, uczestniczy obecnie 17 tysięcy żołnierzy amerykańskich. Niezależni eksperci wojskowi uważają, że aby operacja mogła wygasić przemoc w 6,5-milionowej stolicy Iraku, potrzeba co najmniej dwa razy tyle żołnierzy USA i 20 tysięcy żołnierzy irackich (na razie jest ich około 10 tysięcy). (PAP)

xp/ ap/

1221 2423 2770 arch.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)