8.3.Bagdad (PAP/AFP) - Co najmniej 2000 kobiet porwano w Iraku w ciągu prawie trzech lat, jakie upłynęły od obalenia reżimu Saddama Husajna. Poinformowała o tym w środę działaczka stowarzyszenia "Wolność dla Kobiet" Janar Mohammad (czyt. janar mohammad) na konferencji prasowej w Bagdadzie z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet.
Janar Mohammad powiedziała, że część z nich porywacze "sprzedali" w Iraku i za granicą.
Działaczka skarżyła się też, że w więzieniu Kazimija w północnej części Bagdadu, władze przetrzymują 200 kobiet, które są tam "źle traktowane".
Janar wyraziła ubolewanie, że po "rzekomym wyzwoleniu i rozpoczęciu demokratyzacji kraju znacznie wzrosły ataki na [prawa] kobiet". Dodała, że prawa te są teraz "o wiele bardziej zagrożone niż pod rządami dyktatury i partii Baas", rozwiązanej w maju 2003 roku.
Zgodnie z nową konstytucją kraju, zatwierdzoną w referendum jesienią zeszłego roku, wszyscy Irakijczycy, "mężczyźni i kobiety", mają prawo "uczestniczyć w życiu publicznym", głosować i sprawować urzędy publiczne. W parlamencie wybranym w grudniu kobiety zdobyły 70 z 275 mandatów.
Część organizacji kobiecych obawia się jednak, że przyznanie islamowi zasadniczej roli w ustawodawstwie uszczupli prawa kobiet w takich kwestiach jak rozwód i dziedziczenie, dotychczas regulowanych przez świeckie prawo rodzinne i cywilne.
Prezydent Iraku Dżalal Talabani zapewnił w posłaniu z okazji Dnia Kobiet, że dołoży starań, aby równouprawnienie irackich kobiet i mężczyzn stało się rzeczywistością. Wezwał zarazem Irakijki, by przeciwstawiały się terroryzmowi oraz waśniom wyznaniowym i etnicznym. (PAP)
xp/ kan/
3234
