Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irak: Maliki kazał Amerykanom zdjąć posterunki przy Mieście Sadra

0
Podziel się:

amerykańskich)

amerykańskich)

31.10.Bagdad (PAP/Reuters,AFP,AP) - Na polecenie premiera Iraku Nuriego al-Malikiego wojska amerykańskie zaczęły we wtorek przed wieczorem zdejmować swoje posterunki kontrolne wokół szyickiej części Bagdadu, bastionu milicji radykalnego duchownego antyamerykańskiego Muktady as-Sadra, który jest jego politycznym sojusznikiem.

Amerykanie ustanowili kordon wokół 2,5-milionowego Miasta Sadra we wschodnim Bagdadzie tydzień temu, aby odnaleźć żołnierza USA, uprowadzonego podobno przez bojówkę szyicką.

Patrole amerykańskie i irackie przeszukiwały samochody i zaglądały do domów w Mieście Sadra. Kilkakrotnie dochodziło przy tym do starć zbrojnych z milicjantami Armii Mahdiego, paramilitarnej organizacji podporządkowanej Sadrowi.

Dodatkowe zapory i posterunki kontrolne sprawiły, że we wschodnim Bagdadzie, a także w innych dzielnicach tworzyły się ogromne zatory uliczne.

Sadryści uznali wzmożone patrolowanie dzielnicy i blokady na wjazdach do niej za "oblężenie" i na znak protestu ogłosili we wtorek rano strajk powszechny. Większość sklepów, warsztatów, firm, szkół i urzędów w Mieście Sadra była zamknięta, a na ulice wyjechało znacznie mniej samochodów niż zwykle.

Jednocześnie milicjanci z Armii Mahdiego zaczęli ustanawiać wokół Miasta Sadra własne posterunki kontrolne, aby utrudnić wjazd do niego tym, których uznają za "niepożądanych".

Koło południa Maliki ogłosił, że jako "naczelny dowódca irackich sił zbrojnych" polecił "usunąć wszystkie zapory i zdjąć posterunki w celu otwarcia ulic i usprawnienia ruchu w Mieście Sadra i innych częściach Bagdadu".

Premier nakazał też, aby w przyszłości tego rodzaju środki bezpieczeństwa podejmować "tylko w czasie nocnej godziny policyjnej i w sytuacjach nadzwyczajnych".

Amerykański podpułkownik Christopher Garver powiedział najpierw agencji Reutera, że wojska USA nic nie wiedzą o rozkazie Malikiego. Potem jednak podano, że dowództwo zostało powiadomione, a przed wieczorem posterunki amerykańskie zaczęły znikać.

Maliki, polityk szyicki, pokazał w ten sposób swojej społeczności i wszystkim Irakijczykom, że może podejmować decyzje, do których Amerykanie muszą się dostosować.

Między Malikim i Amerykanami dochodziło w ubiegłym tygodniu do zadrażnień. Premier odrzucił amerykańskie nalegania, aby jego rząd ustalił terminarz posunięć stabilizacyjnych, takich jak rozwiązanie szyickich milicji czy złagodzenie restrykcji w zatrudnieniu dawnych zwolenników Saddama Husajna w instytucjach publicznych.

Maliki zażądał też większej swobody działania w kierowaniu nową armią iracką i policją.

Aby zażegnać spory, prezydent USA George W. Bush odbył w minioną sobotę 50-minutową telekonferencję z Malikim i uzgodnił powołanie 5-osobowego amerykańsko-irackiego komitetu koordynacyjnego. W poniedziałek w Bagdadzie przebywał w związku z tym doradca Busha do spraw bezpieczeństwa narodowego Stephen Hadley.

Mimo gęstej sieci posterunków kontrolnych wokół Miasta Sadra i licznych patroli w samej dzielnicy ekstremiści zdetonowali tam rano bombę samochodową przy jednej z restauracji, zabijając trzy osoby.

Dowództwo wojsk USA podało, że we wtorek rano irackie siły specjalne zatrzymały w Mieście Sadra trzy osoby. "Celem akcji było odszukanie zaginionego żołnierza USA i schwytanie przywódców gangu porywaczy, którzy podobno znają miejsce pobytu uprowadzonego" - głosi komunikat.

32-letni Muktada as-Sadr, faktyczny władca Miasta Sadra (nazwanego tak na cześć jego ojca, zamordowanego w 1999 roku na rozkaz Saddama Husajna), przewodzi potężnemu ruchowi populistycznemu. Dwa lata temu wszczął dwie zbrojne rebelie przeciwko wojskom USA, ale potem zaniechał przemocy i włączył się do polityki. Dziś przedstawiciele Sadra zasiadają w parlamencie i kierują kilkoma resortami w rządzie premiera Nuriego al-Malikiego.

Armia Mahdiego, milicja Sadra, jest oskarżana o przenikanie w szeregi irackiej policji i organizowanie szwadronów śmierci mordujących przeciwników ruchu, zwłaszcza arabskich sunnitów.

Muktada as-Sadr zapewnia, że nic nie wie o szwadronach śmierci i w ostatnich tygodniach kilkakrotnie apelował do swoich zwolenników o niestosowanie przemocy. Dowódcy wojsk USA i władze irackie mówią, że część bojówek Armii Mahdiego wyłamała się spod kontroli zwierzchników i działa na własną rękę. Jedną z takich grup "zbójeckich" dowodzi Abu Dera, od pewnego czasu ścigany przez Amerykanów w Mieście Sadra. W nieudanej obławie na Abu Derę w zeszłym tygodniu zginęło 10 osób.

Wojska USA wciąż nie ujawniły nazwiska zaginionego żołnierza, ale poniedziałkowy "New York Times" podał, że nazywa się on Ahmed Kusaj at-Tej, jest Amerykaninem irackiego pochodzenia i niedawno potajemnie poślubił Irakijkę, wbrew zakazom obowiązującym żołnierzy służby czynnej. Bojówka szyicka porwała Teja, gdy opuścił bez zezwolenia swą bazę i przebywał z wizytą u żony i jej rodziny w stołecznej dzielnicy Karrada. (PAP)

xp/ mc/

1035 1146 1440 2825 3293 4268

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)