Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irak: Przedsiębiorstwa pogrzebowe mają coraz więcej klientów

0
Podziel się:

W roku 1982 Radhwan Mizaal Ali otworzył w
Bagdadzie mały zakład pogrzebowy. Teraz ma ich sześć i świetnie
prosperuje - pisze korespondent agencji Associated Press, Sinan
Salaheddin.

W roku 1982 Radhwan Mizaal Ali otworzył w Bagdadzie mały zakład pogrzebowy. Teraz ma ich sześć i świetnie prosperuje - pisze korespondent agencji Associated Press, Sinan Salaheddin.

"Gdy tylko rozbrzmiewają werble wojny, nasz biznes rozkwita" - mówi Ali, pociągając z fajki wodnej w jednym ze swoich sklepów.

Przemoc szalejąca w Bagdadzie zabija dziennie kilkudziesięciu ludzi - i daje zajęcie setkom innych, od wytwórców trumien po zawodowych żałobników, którzy szlochają i zawodzą na uroczystościach pogrzebowych.

Ali oferuje pogrążonym w rozpaczy rodzinom wszystko, co potrzebne do odpowiedniego pochówku: krzesła dla żałobników, magnetofony i głośniki do nadawania wersetów Koranu, naczynia dla tradycyjnych potraw na stypie oraz generator prądu - wszystko do pożyczenia za około 100 dolarów dziennie.

Zgodnie z tradycją muzułmańską i iracką, zmarłych należy pochować szybko, jeśli możliwe, to już w dniu śmierci. Jednak tradycja przewiduje także trzy dni żałoby. Rodziny pożyczają przewiewny namiot, ustawiają go w pobliżu domu zmarłego i przyjmują tam gości.

Ostatniego dnia żałoby rodzina zmarłego wydaje wielką ucztę, w której oprócz gości mogą uczestniczyć także biedni z sąsiedztwa. Tam również potrzebne są usługi Alego i innych przedsiębiorców pogrzebowych.

Zapotrzebowanie stale rośnie. Od 22 lutego, kiedy ekstremiści sunniccy wysadzili w powietrze złotą kopułę sanktuarium szyickiego w Samarze, ataki i kontrataki fanatyków szyickich na sunnitów i sunnickich na szyitów pociągnęły za sobą śmierć tysięcy Irakijczyków.

Według danych ONZ, irackiego Ministerstwa Zdrowia i głównej kostnicy bagdadzkiej, w ciągu maja, czerwca i lipca zginęło około 9 tysięcy irackich cywilów. W lipcu do kostnicy stołecznej przywieziono przeszło 1800 ciał.

Producent trumien Abbas Husajn Mohammed otworzył nowy sklep, aby sprostać zwiększonemu zapotrzebowaniu.

"Nasze obroty rosną z każdym dniem, bo wciąż wybuchają przydrożne bomby pułapki i bomby samochodowe, a fanatycy religijni dybią na swe ofiary" - powiedział Abbas, pokazując swoje drewniane trumny w małym sklepie przy ulicy Hajfy w Bagdadzie.

"Za czasów Saddama robiliśmy zwykle jedną albo dwie trumny dziennie, a ceny sięgały od pięciu do 10 dolarów" - wspominał Abbas. Teraz wyrabia przeciętnie 10-15 trumien dziennie i liczy za każdą około 50 dolarów.

50-letnia Um Alaa jest zawodową płaczką, która zjawia się na pogrzebach, aby spotęgować nastrój żałoby i smutku. Zawód płaczki jest rozpowszechniony na Bliskim Wschodzie, ale ostatnio zapotrzebowanie stało się tak wielkie, że Alaa szkoli jedną ze swych sześciu córek, by móc obsłużyć więcej pogrzebów.

"Nie mogę być na więcej niż trzech pogrzebach w ciągu dnia" - powiedziała w rozmowie telefonicznej z szyickiej części Bagdadu, Miasta Sadra, gdzie przygotowywała się do udziału w kolejnej uroczystości żałobnej.

Alaa bierze za usługę 50 dolarów i nie chce pojawiać się na pogrzebach poza Miastem Sadra, chyba że klienci zgodzą się zawieźć ją na miejsce uroczystości i potem odwieźć do domu.

"Zapotrzebowanie rośnie tak szybko, że mam wrażenie, iż temu nieszczęsnemu krajowi zabraknie ludności" - powiedziała. (PAP)

xp/ kan/

2640

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)