Gubernator i inni członkowie rady prowincji Musanna na południu Iraku zagrozili we wtorek, że podadzą się do dymisji, jeśli wojska wielonarodowe przekażą w najbliższym czasie siłom irackim odpowiedzialność za jej bezpieczeństwo. Obawiają się bowiem, że dojdzie do niepokojów.
Anonimowy członek rady powiedział, że groźbę rezygnacji wysunięto pod wpływem demonstracji blisko 300 byłych policjantów, którzy we wtorek rano wtargnęli do siedziby władz prowincji w Samawie, głównym mieście Musanny, aby zaprotestować przeciwko zwolnieniu ich ze służby.
W poniedziałek wieczorem grupa wyrzuconych z pracy policjantów pobiła innego członka rady, włamawszy się do jego domu.
"Nie zgadzamy się na przejęcie odpowiedzialności za bezpieczeństwo przez siły irackie, bo sytuacja pogorszy się jeszcze bardziej" - powiedział radny cytowany przez AP.
Według niepotwierdzonych informacji, komendant policji Musanny, płk Mohammed Sawadi, podał się we wtorek do dymisji, gdy rada zarzuciła mu, iż nie potrafił zapobiec gwałtownej demonstracji byłych policjantów.
W porównaniu z terenami sunnickimi na zachód i północ od Bagdadu, gdzie szerzy się rebelia, w Musannie i kilku innych prowincjach szyickich na południu Iraku panuje względny spokój.
Premier Iraku Nuri al-Maliki ogłosił 19 czerwca, że Musanna stanie się wkrótce "pierwszą prowincją kraju, którą spotka zaszczyt przejścia pod nadzór sił irackich spod nadzoru sił wielonarodowych".
Japonia kończy obecnie wycofywanie z Samawy swoich około 500 żołnierzy wojsk inżynieryjnych. Wraz z nimi opuści prowincję około 460 stacjonujących tam żołnierzy australijskich i 150 brytyjskich. Japońska agencja Kyodo podała we wtorek, że uroczystość przekazania stronie irackiej odpowiedzialności za bezpieczeństwo Musanny zaplanowano na 13 lipca.
Wojska australijskie i brytyjskie mają potem sprawować nadzór taktyczny nad prowincją Musanna z bazy Tallil w sąsiedniej prowincji Zi Kar, by w razie potrzeby przyjść z pomocą siłom irackim. (PAP)
xp/ ap/
4254 4800 arch.
