Eksplozje dwóch samochodów-pułapek zabiły w czwartek w Bagdadzie 10 ludzi i raniły 16 - poinformowały władze.
Premier Iraku Nuri al-Maliki twierdzi jednak, że siły irackie są gotowe przejąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo w większości prowincji, mimo nasilania się aktów przemocy.
Również w czwartek Amerykanie potwierdzili, że liczba zamachów bombowych, których celem były siły USA i Irackie, znacznie wzrosła w zeszłym miesiącu. W lipcu wybuchło, bądź zostało znalezionych przed zdetonowaniem, 2625 bomb, podczas gdy w styczniu - 1454.
Associated Press informuje, że dane te, opublikowane po raz pierwszy przez gazetę "New York Times" przekazały "oficjalne osobistości amerykańskie", które jednak zastrzegły sobie anonimowość.
Wczesnym po południem zaparkowany samochód wypełniony materiałami wybuchowymi eksplodował na rynku w szyickiej dzielnicy Bagdadu - Sadr City - zabijając siedmiu ludzi i raniąc piętnastu. Okoliczni mieszkańcy mówią, że ofiar byłoby znacznie więcej, ale tego dnia ludzie zrobili zakupy wcześniej, żeby uniknąć straszliwego upału. Dla irackiej stolicy zapowiedziano na czwartek 49 stopni.
Drugi samochód-pułapka wybuchł w dzielnicy Mansur w zachodnim Bagdadzie. Celem zamachu był patrol policyjny, ale żaden z funkcjonariuszy nie został poszkodowany. Zginęło natomiast trzech przypadkowych przechodniów, a jeden został ranny.
Premier Maliki powiedział przebywającemu z wizytą w Bagdadzie premierowi Słowacji Robertowi Fico, że siły irackie są zdolne do przejęcia odpowiedzialności za bezpieczeństwo w większości irackich prowincji i będą mogły "wypełnić próżnię, jeśli wycofają się siły wielonarodowe". Maliki nie rozwinął tego wątku.
Fico zapowiadał ostatnio, że wycofa z Iraku słowacki kontyngent (104 żołnierzy), ale nie podał konkretnego terminu. Słowacy stacjonują w południowej prowincji Kadisija i - jak powiedział Maliki - oczekuje się, że przekażą swe obowiązki siłom irackim. (PAP)
az/ ap/
4174
