Co najmniej pięć osób zginęło w czwartek w Ramadi - według irackiej policji i naocznych świadków - w amerykańskim ataku lotniczym na budynek w tym mieście, które jest jednym z bastionów sunnickiej rebelii w zachodnim Iraku.
Dowództwo wojsk USA oświadczyło, że nic nie wie o nalocie na jakiś cel w Ramadi, ale sprawdza doniesienia na ten temat.
Jeden z przedstawicieli policji powiedział, że liczba zabitych może sięgać kilkunastu. Miejscowy szpital zakomunikował, że zginęło pięć osób, a 15 zostało rannych.
Ramadi, stolica prowincji Anbar, leży 110 km na zachód od Bagdadu. Rebelianci często podkładają tam bomby pułapki na trasach amerykańskich konwojów wojskowych, ostrzeliwują posterunki kontrolne i zabijają Irakijczyków współpracujących z nowymi władzami.
We wtorek dowództwo wojsk USA podało, że w zeszłym tygodniu żołnierze iraccy i amerykańscy zabili w Ramadi przeszło 100 rebeliantów. (PAP)
xp/ ap/
2990 arch.