Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irak: Telefonia komórkowa rozkwita pośród przemocy

0
Podziel się:

Biip, biip, biip - dźwięczy sygnał w
telefonie komórkowym. Potem pojawia się SMS: "Prezydent Bush
wzywa, by ogłosić kalendarz wycofania z Iraku wszystkich
Irakijczyków".

Biip, biip, biip - dźwięczy sygnał w telefonie komórkowym. Potem pojawia się SMS: "Prezydent Bush wzywa, by ogłosić kalendarz wycofania z Iraku wszystkich Irakijczyków".

Nie jest to żadna pilna wiadomość agencyjna. To nieustannie dźwięcząca komórka Omara Abdula Karima z Bagdadu - i jeden z około 20 żartobliwych esemesów, jakie każdego dnia otrzymuje od przyjaciół.

W 6,5-milionowym mieście pozbawionym rozrywek bardzo popularne stało się wśród młodzieży wysyłanie esemesów i tak zwanych dzwonków, czyli melodyjek wgrywanych do telefonów komórkowych.

Większość restauracji, kawiarni i kin jest zamknięta z powodu plagi zamachów bombowych i nie wiadomo, jak młodzi mieszkańcy Bagdadu uprzyjemnialiby sobie życie bez nowoczesnych komórek.

Esemesy i dzwonki mówią bardzo wiele o nastrojach panujących w stolicy Iraku. Tematem dowcipów, piosenek i rysunków są samobójcze zamachy, waśnie między szyitami i sunnitami, przerwy w dopływie prądu, wysokie ceny gazu, Saddam Husajn i George W. Bush.

Sklepy z telefonami komórkowymi - jedyne lokale w stolicy, w których dziś panuje tłok, sprzedają specjalne miniaturowe płyty kompaktowe z dzwonkami (cena: równowartość 6 zł za płytę). Wspaniale sprzedają się broszurki z wyborem krótkich dowcipów napisanych specjalnie z myślą rozsyłaniu ich w postaci esemesów.

"Dla nas jest to chyba jedyny sposób wypowiedzi - mówi Abdul Karim. - Niewiele innego można tu robić".

Ten uprzedzająco grzeczny 22-letni ochroniarz nie rozstaje się z nowoczesną Nokią 3250 wyposażoną w miniaturową kamerę. Do niedawna wydawał równowartość 180 złotych miesięcznie na karty telefoniczne, by esemesować do swojej dziewczyny - aż do czasu, gdy się rozstali.

Abdul wysyłał jej dziesiątki esemesów TĘSKNIĘ ZA TOBĄ, ale ma to już za sobą. Teraz bombarduje swą ciotkę dowcipami, w których negatywnymi bohaterami są głównie Kurdowie.

Smutna rzeczywistość Iraku, targanego przemocą i eksplozjami, znajduje odzwierciedlenie nawet w wyznaniach miłosnych. "Przesyłam Ci czołgi mojej miłości, pociski mego podziwu i rakietę mej tęsknoty" - głosi popularny tekst esemesowy.

W jednym z najczęściej słyszanych dzwonków ktoś naśladujący głos Saddama Husajna rapuje na melodię piosenki "Gangsta's Paradise" amerykańskiego muzyka hip-hopowego Coolio: "Jestem Saddam/ Bomby nie mam/ Bush chce mnie kopnąć/ Nie wiem dlaczego...".

Piosenka kończy się słowami: "Moje dni są policzone i przyjdzie mi umrzeć/ Do szczęścia potrzeba mi tylko frytek z chili", a chór krzyczy: "Żegnaj na zawsze, niech Bóg cię przeklnie".

Z dzwonkowym Saddamem rywalizuje iracki gwiazdor muzyki pop Hosam ar-Rasam śpiewający piosenkę "Mamo, ukąsił mnie skorpion". Jej zmysłowy tekst rzuca wyzwanie tradycyjnemu konserwatyzmowi w Iraku - mówi o ustach dziewczyny i perfumach, "od których żyje się dłużej".

23-letnia Rasza Tarik ma dzwonek z Rasamem, jak również dziesiątki innych, z piosenkarzami libańskimi. Najdroższe są dzwonki z egipskim piosenkarzem Amrem Diabem.

Sporo kosztują, ale "cóż, za to wszystko płaci papa" - powiedziała Rasza.

Do niedawna jej jedyną rozrywką były wyprawy na ulicę Mutanabiego, gdzie zaopatrywała się w kolekcje dzwonków i dowcipów esemesowych. Jednak kilka miesięcy temu wydłużono godzinę policyjną i teraz Rasza robi zakupy w sklepach z telefonami w pobliżu domu.

Niektórzy Irakijczycy posługują się komórkami, by sygnalizować swoje sympatie polityczne. Jedni wgrywają dzwonki z melodią "Mawtini" ("Mój kraj"), hymnu narodowego z czasów przedsaddamowskich. Inni wolą dżingle śpiewane podobno przez członków szyickiej Armii Mahdiego, milicji podporządkowanej radykalnemu duchownemu Muktadzie as-Sadrowi.

Jedna z irackich organizacji pozarządowych rozsyła na komórki esemes z apelem o przeciwstawianie się przemocy.

Ze zdobyczy techniki korzystają także partyzanci. Swoje esemesy z pogróżkami rozsyłają za pośrednictwem internetu, wskutek czego nadawców trudno wytropić.

Ochroniarz Abdul Karim mówi, że "z powodu bomb wybuchających na każdym kroku" esemesuje do swej matki przez okrągłą dobę, "zwłaszcza kiedy się spóźniam".

W ogarniętym przemocą Iraku komórki pozwalają powiadamiać rodziny, że jest się zdrowym i całym, ostrzegać przed korkami w miejscach zamachu lub prosić o pomoc.

Nic dziwnego, że liczba abonentów telefonii komórkowej osiągnęła w Iraku 7,1 miliona, wobec 1,4 mln dwa lata temu, przy 26-27 milionach mieszkańców. (PAP)

xp/ ap/

0618 arch.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)