Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irlandczycy obawiają się traktatu, bo go nie znają

0
Podziel się:

Większość Irlandczyków pytanych na ulicy i w
pubach odpowiada, że nie ma pojęcia, o co chodzi w Traktacie
Lizbońskim, i że albo zagłosują na "nie", albo w ogóle nie pójdą w
czwartek na referendum.

Większość Irlandczyków pytanych na ulicy i w pubach odpowiada, że nie ma pojęcia, o co chodzi w Traktacie Lizbońskim, i że albo zagłosują na "nie", albo w ogóle nie pójdą w czwartek na referendum.

Napotkani zwolennicy zaś przeważnie ufają politykom, którzy zachęcają do poparcia traktatu mającego zreformować unijne instytucje.

"Zagłosuję na +nie+, tak jak wszyscy w domu" - mówi 39-letnia Lorane, zajmująca się sprzątaniem. Spytana o powody swojego wyboru rzuca lakonicznie: "Przeciwko podatkom i Brukseli", ale nie potrafi uzasadnić swej decyzji.

W podobny sposób reaguje 40-letni Paul, kucharz: "Nie, zbyt skomplikowane. Niczego nie rozumiem, za mało informacji".

"Zagłosuję na +nie+, albo wcale nie pójdę do referendum, bo nie rozumiem, co jest w traktacie. To jest gruba księga. Trzeba wierzyć politykom, żeby się dowiedzieć, czego dotyczy, a to nie jest dobry pomysł" - mówi z przekąsem 42-letni Shon, kurier.

Na pytanie o kampanię informacyjną mężczyzna odpowiada, że "owszem, dostał do domu biuletyn o traktacie", ale zastawia się, "jak można wyjaśnić kilkusetstronicową księgę na 20 stronach". "Gdy kiedyś dziennikarze pytali członków Komisji Referendalnej o jakieś sprawy zawarte w traktacie, to nie potrafili oni odpowiedzieć na wszystkie pytania" - mówi.

Komisja Referendalna jest niezależnym ciałem i odpowiada za bezstronne informowanie Irlandczyków w sprawie traktatu; rozsyłała do domów w całym kraju swoje biuletyny, zachęcała też ludzi do głosowania.

"Poza tym politycy ciągle straszą, że jeśli odrzucimy traktat, to stracimy inwestycje zagraniczne i wiarygodność w Europie. Raczej trzeba tłumaczyć niż wprowadzać taktykę strachu" - zauważa Shon i nawiązuje do tego, że Francji "nie ukarano" za to, że w 2005 r. odrzuciła traktat konstytucyjny.

W 2005 r. dokument ten odrzuciła w referendum również Holandia.

"Tak, na pewno zagłosuję na tak. Czuję, że muszę tak zagłosować jako obywatel Unii Europejskiej" - mówi z kolei 57-letni Michael, inżynier. Na pytanie, czy zna zapisy traktatu, odpowiada: "Nie jestem totalnym ignorantem, ale, prawdę mówiąc, dokładnie mu się nie przyglądałem. Ufam głównym partiom, które doradzają, że należy głosować +za+".

"Bardziej ufam ludziom, którzy zachęcają do głosowania na +tak+, niż na +nie+. W tej sferze ufam partiom, choć nie jestem zwolennikiem żadnej z nich" - mówi Liam, 45 lat.

Na "tak" postawi również 31-letnia Jennifer: "Wierzę w Europę. Wierzę, że wszyscy zagłosują na +tak+, bo zależy od tego nasza przyszłość". Dodaje, że "niczego się nie obawia, bo dokładnie rozumie, co zawiera traktat, gdyż z zawodu jest prawniczką".

"Zamierzam głosować na +tak+, bo wiem, że od mojego głosu zależy to, czy kilka lat negocjacji zostanie zmarnowanych, czy nie. Nie narzekam na brak informacji o traktacie" - wtóruje jej stojący obok mężczyzna.

Można spotkać też głosy w rodzaju: "Głosować na co?", "A co to jest jutro?" - ale są one raczej w mniejszości.

Karolina Cygonek (PAP)

cyk/ mc/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)