Jarosław Kaczyński zeznał w śledztwie dotyczącym sprawy szafy płk. Jana Lesiaka, że w 1991 r. zgodził się na pozaprawne działania dla wyjaśnienia sprawy Stanisława Tymińskiego, kontrkandydata Lecha Wałęsy w wyborach prezydenckich. Obecny premier zeznał w marcu 1998 r., że w 1991 r. omawiał, jako szef kancelarii Wałęsy, sprawę Tymińskiego z ówczesnym szefem UOP Andrzejem Milczanowskim.
"Milczanowski, podobnie jak ja, był przekonany, że Tymiński został +zrobiony+ przez służby. Twierdził nawet, że wie, którego oficera służb wojskowych trzeba by przycisnąć, by dowiedzieć się, jak dokładnie to było" - zeznał przed prokuratorami Kaczyński. "Pytał mnie, czy w moim przekonaniu warto to zrobić, co wymagałoby działań pozaprawnych. Ja odpowiedziałem, że tak, bo sprawa jest bardzo ważna" - zapisano w protokole zeznań Kaczyńskiego.
W rozmowie Jarosław Kaczyński prosił też Milczanowskiego o wyjaśnienie powiązań szefa gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy Mieczysława Wachowskiego. "Milczanowski powiedział, że powoła małą grupę z zaufanych oficerów.(...) Po jakimś czasie przed gabinetem prezydenta zaczepił mnie Wachowski i powiedział, bym dał sobie spokój z tymi grupami" - zeznał w 1998 r. J.Kaczyński.
Rozmowa z Milczanowskim miała się odbyć najpierw w sejmowej restauracji w Nowym Domu Poselskim, a po kilku dniach w gabinecie Milczanowskiego na Rakowieckiej w Warszawie.(PAP)
ago/ wkt/ pz/ mag/