Wtorkowa wizyta premiera Japonii Junichiro Koizumiego w świątyni Yasukuni w Tokio w 61. rocznicę podpisania przez Japonię kapitulacji w 2. wojnie światowej wywołała nie tylko protesty za granicą, przede wszystkim w Chinach i Korei, ale także głosy krytyczne w kraju.
Z krytyką decyzji Koizumiego w sprawie odwiedzin miejsca, gdzie upamiętnieni są Japończycy, którzy zginęli w czasie 2. wojny światowej, ale także japońscy przywódcy polityczni i dowódcy wojskowi odpowiedzialni za zbrodnie wojenne, pośpieszył Takenori Kanzaki, przywódca opozycyjnej partii Nowa Komeito, trzeciej siły w parlamencie Japonii.
Decyzję własnego premiera skrytykował też minister finansów w jego gabinecie Sadakazu Tanigaki, uważany za rywala szefa rządu i kandydata na objęcie po nim funkcji.
Koizumi broni decyzji o wizycie w świątyni upamiętniającej 2,5 mln japońskich ofiar wojny, podkreślając, że nie powinna ona przynieść uszczerbku stosunkom z sąsiadami, bowiem w sanktuarium modlił się tylko za poległych żołnierzy. (PAP)
wit/
471