Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Jemen: Koniec wyborów prezydenckich; 9 osób zginęło w incydentach

0
Podziel się:

W Jemenie odbyły się we wtorek wybory prezydenckie, a wraz z nimi
dobiegły końca rządy niepopularnego prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Cieniem na głosowaniu
położyły się akty przemocy, w których zginęło dziewięć osób, a ponad 40 zostało rannych.

W Jemenie odbyły się we wtorek wybory prezydenckie, a wraz z nimi dobiegły końca rządy niepopularnego prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Cieniem na głosowaniu położyły się akty przemocy, w których zginęło dziewięć osób, a ponad 40 zostało rannych.

Głosowanie było formalnością, bo wystartował w nich jeden kandydat, wiceprezydent Abd ar-Rab Mansur al-Hadi. Jego przejściowa kadencja ma potrwać dwa lata, później mają się odbyć wybory parlamentarne i prezydenckie. Niektórzy Jemeńczycy obawiają się jednak, że Hadi, który sprawuje urząd od 1994 roku, będzie jedynie marionetką w rękach dotychczasowego szefa państwa.

Obserwatorzy wskazywali, że prawdziwym papierkiem lakmusowym poparcia dla Hadżiego będzie frekwencja. Przedstawiciel komisji czuwającej nad bezpieczeństwem wyborów wstępnie ocenił frekwencję na 80 proc. Wyniki będą znane za kilka dni.

"Wybory to jedyny sposób na wyjście z kryzysu, w jakim od roku tkwi Jemen" - powiedział Hadi po oddaniu głosu. Odniósł się w ten sposób do trwających od blisko roku protestów przeciwko Salahowi.

Swój głos oddała m.in. laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Tawakkul Karman. "Niniejszym ogłaszamy koniec ery Salaha i rozpoczynamy budowę nowego Jemenu" - powiedziała. Do udziału w wyborach upoważnionych było ponad 12 milionów osób.

Głosowaniu towarzyszyły liczne ataki secesjonistów na południu i szyickich rebeliantów na północy; obie grupy bojkotowały wybory. W Adenie na południu po atakach zwolenników autonomii zamknięto połowę lokali wyborczych, na północy czynny był tylko jeden lokal. W atakach w prowincjach Aden, Hadramaut, Lahidż i Ad-Dali zginęło co najmniej dziewięć osób, a ponad 40 zostało rannych.

Przejściowe władze będą musiały zmierzyć się z wieloma problemami, m.in. bardzo złym stanem gospodarki, secesjonizmem i jemeńską Al-Kaidą na południu oraz wewnętrznymi podziałami w siłach bezpieczeństwa, w których wiele wysokich stanowisk zajmują krewni Salaha.

Krajowi grozi też kryzys humanitarny. Według ONZ co drugie jemeńskie dziecko jest chronicznie niedożywione, a 500 tysiącom dzieci grozi śmierć lub kalectwo spowodowane złym odżywaniem.

"Postępom na froncie politycznym nie towarzyszy międzynarodowa pomoc. Jemenowi potrzebna jest ta pomoc, jeśli ma doświadczyć owoców transformacji" - powiedział wysłannik ONZ Jamal Benomar. "Nowy rząd musi szybko działać. (...) Jeśli ludzie nie doświadczą jakiejkolwiek poprawy w codziennym życiu, może dojść do dalszych niepokojów" - dodał.

Salah przebywa na leczeniu w USA, dokąd udał się w ramach porozumienia z Radą Współpracy Zatoki Perskiej. Zrzekł się wówczas władzy w zamian za immunitet dla siebie i swoich współpracowników, dzięki czemu nie odpowiedzą oni przed sądem za śmierć setek ludzi podczas zeszłorocznych demonstracji, brutalnie tłumionych przez siły rządowe. (PAP)

akl/ ro/

10840323 10840845 arch.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)