Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kamiński zaprzecza, by CBA miało odmówić zatrzymania Lipca

0
Podziel się:

Szef CBA Mariusz Kamiński zaprzeczył we
wtorek przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków władz na
śledztwa dotyczące polityków i mediów, by to funkcjonariusze CBA
po 24 października 2007 r., gdy był już prokuratorski nakaz
zatrzymania Tomasza Lipca, mieli odmówić wykonania nakazu.

Szef CBA Mariusz Kamiński zaprzeczył we wtorek przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków władz na śledztwa dotyczące polityków i mediów, by to funkcjonariusze CBA po 24 października 2007 r., gdy był już prokuratorski nakaz zatrzymania Tomasza Lipca, mieli odmówić wykonania nakazu.

"Nie ma takiej możliwości, to się nie mieści w głowie" - tak odpowiadał Sebastianowi Karpiniukowi (PO), który pytał Kamińskiego, czy prawdziwa jest wiadomość, że 24 października na spotkaniu z prokuratorem oficer CBA miał powiedzieć, że zatrzymanie Lipca nie nastąpi, bo tak zdecydowano w CBA, a tam "mają takie plecy w prokuraturze", że postawią na swoim.

Jednocześnie Kamiński przyznał, że CBA było za tym, by wraz z Lipcem zatrzymać trzy inne osoby, a nie tylko jedną - co wynikało z nakazów prokuratury. "Mieliśmy tu różnicę zdań" - dodał szef CBA. Zarazem Kamiński oświadczył, że nie przypomina sobie, by w nocy z 24 na 25 października w CBA odbyła się narada, czy realizować zatrzymanie Lipca i drugiej osoby. "Wyklucza pan to?" - dopytywał Karpiniuk. "W tej chwili nie pamiętam" - brzmiała odpowiedź.

Kamiński spytany przez posła PO, kto poza prokuraturą ma dostęp do akt CBA, odparł, że na pewno taką osobą jest szef rządu. "A prezes partii?" - pytał Karpiniuk. "Jeśli jednocześnie jest premierem... Ja wiem, do czego pan zmierza" - mówił Kamiński.

Chodzi o opisaną w mediach sytuację, gdy prezes PiS Jarosław Kaczyński (jeszcze zanim został premierem - był nim wtedy Kazimierz Marcinkiewicz) został zapoznany przez krakowskiego prokuratora z politycznym wątkiem śledztwa w sprawie tzw. mafii paliwowej (co bada dziś prokuratura). Potem politycy PiS tłumaczyli, że J. Kaczyński mógł się zapoznać z tymi aktami jako członek Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Prezydenckie RP. "Nie analizowałem ustawowych kompetencji RBN" - zeznał we wtorek Kamiński.(PAP)

wkt/ mja/ tgo/ pz/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)