Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Komentarze po debacie nt. polityki zagranicznej: Niepokojąca wolta Romneya

0
Podziel się:

W czasie poniedziałkowej debaty prezydenta Baracka Obamy z Mittem
Romneyem w Boca Raton na Florydzie nie ujawniły się między nimi żadne istotne różnice w koncepcjach
poltyki zagranicznej - podkreślają komentatorzy w USA.

W czasie poniedziałkowej debaty prezydenta Baracka Obamy z Mittem Romneyem w Boca Raton na Florydzie nie ujawniły się między nimi żadne istotne różnice w koncepcjach poltyki zagranicznej - podkreślają komentatorzy w USA.

Wynikało to głównie z taktyki Romneya, ale niepokoi niektórych ekspertów, gdyż stoi w sprzeczności z poprzednimi oświadczeniami republikańskiego kandydata.

"Romney niemal we wszystkim zgadzał się z Obamą. Tym, co najbardziej uderzyło mnie w czasie debaty, była niespójność między tym, co Romney mówił wczoraj, a tym, co mówił poprzednio - na temat Afganistanu, Syrii, Iranu. Powstaje więc pytanie, jakie są właściwie jego poglądy i czego możemy oczekiwać od niego jako prezydenta" - powiedział PAP Mark Jacobson z German Marshall Fund, były zastępca przedstawiciela NATO w Afganistanie.

W debacie Romney poparł rządowy plan wycofania wojsk amerykańskich z Afganistanu do końca 2014 r., chociaż poprzednio krytykował Obamę, że podał harmonogram zakończenia wojny. Zgodził się też z prezydentem, że nie można uzbrajać powstańców w Syrii w broń ciężką i że należało poprzeć rewolucję w Egipcie. W tych dwóch ostatnich kwestiach Romney także atakował wcześniej ostrożną politykę prezydenta.

Jacobson przypomniał, że w czasie kampanii prezydenckiej w 2000 r. ówczesny kandydat GOP George W. Bush także głosił potrzebę "powściągliwej" polityki zagranicznej, ograniczającej zbrojne interwencje USA za granicą do minimum. Potem jednak rozpoczął wojnę w Iraku, ulegając radom neokonserwatystów.

Kandydat Republikanów, który krytykując politykę zagraniczną prezydenta prezentował dotychczas koncepcję "dążenia do pokoju przez siłę", sugerując zwiększenie militarnego zaangażowania USA na świecie, w debacie w Boca Raton zaprezentował się jako rzecznik ostrożnej polityki, unikającej ryzyka nowych wojen.

"Mitt Romney chciał w poniedziałek pokazać, że może być wiarygodnym wodzem naczelnym, przygotowanym do demonstrowania potęgi USA z nieco większą siłą i mniej kompromisowo niż Obama, ale bez dryfowania w to, co Obama nazwał +błędną i lekkomyślną+ polityką poprzedniego Republikanina w Gabinecie Owalnym, George'a W. Busha" - napisał analityk "New York Timesa" David Sanger.

"Kandydat GOP unikał w debacie wojennego tonu, którego często używał w czasie prawyborów. Chciał bowiem zapewnić zmęczonemu wojnami społeczeństwu, że nie pogrąży kraju w nowych konfliktach" - dodał publicysta NYT.

Niechęć Amerykanów do nowych wojen zauważają wszyscy eksperci i komentatorzy. "Amerykanie wyślą teraz swoje dzieci tylko na wojny z konieczności, niezbędne dla bezpieczeństwa narodowego kraju" - powiedział Mark Jacobson.

Obama wytknął Romneyowi w debacie, że w najważniejszych kwestiach międzynarodowych mówił poprzednio co innego. Kilkakrotnie też polemizował z nim, używając błyskotliwych bon motów. W ocenie większości telewidzów prezydent debatę wygrał, skutecznie odpierając ataki przeciwnika.

Media konserwatywne twierdzą jednak, że szyderstwa Obamy z Romneya były przejawem jego arogancji i zarozumialstwa. Zdaniem telewizji Fox News i portalu Drudgereport kandydat GOP był przez swoją pojednawczość wobec Obamy "bardziej prezydencki".

"NYT" w komentarzu redakcyjnym, a także inne liberalne media oceniły tymczasem, że Romney wykazał raczej, że słabo orientuje się w problemach międzynarodowych i swoją niewiedzę pokrywa tupetem i demagogią.

Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)

tzal/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)