Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Komisja Europejska broni dorobku rozszerzenia UE przed protekcjonizmem

0
Podziel się:

(wypowiedzi Almunii i przedstawiciela Banku Światowego)

(wypowiedzi Almunii i przedstawiciela Banku Światowego)

20.2.Bruksela (PAP) - Kryzys gospodarczy nie może być pretekstem, by zaprzepaścić korzyści z przyjęcia Polski i innych krajów do UE poprzez "tendencje protekcjonistyczne" - uważa Komisja Europejska (KE).

W raporcie o gospodarczym dorobku rozszerzania UE opublikowanym przed piątą rocznicą przyjęcia nowej dziesiątki do UE w 2004 roku i w związku z drugą rocznicą przystąpienia Rumunii i Bułgarii KE podkreśla korzyści, jakie przyniosło to wszystkim krajom.

"Rozszerzenia z lat 2004-07 były wielkim historycznym krokiem. Przyniosły koniec podziałowi Europy, pomogły umocnić demokrację i dały gospodarcze korzyści całej UE przez zwiększenie konkurencyjności, wyższy wzrost i tworzenie nowych miejsc pracy. Kryzys nie może podważyć tego sukcesu (...). Podzieleni nie osiągniemy niczego" - oświadczył unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych Joaquin Almunia.

Ostrzegł na konferencji prasowej, że "protekcjonizm może nadejść z każdej strony: państw członkowskich, spoza UE, z sektora publicznego i prywatnego. Musimy być bardzo czujni, by uniknąć barier na wspólnym rynku". Jego zdaniem, KE dostrzega "protekcjonistyczne próby albo tendencje w niektórych krajowych planach wsparcia firm albo sektorów" oraz w "sposobie dyskutowana o wspólnym działaniu na poziomie europejskim".

Almunia wyraził jednocześnie przekonanie, że europejscy przywódcy będą przywiązani do ochrony wspólnego rynku, "tak by tendencje nie przerodziły się w protekcjonizm".

Główny ekonomista Banku Światowego na Europę Środkowo-Wschodnią Indermit Gill powiedział w piątek w Warszawie, że nowe kraje członkowskie mogą paść ofiarą protekcjonizmu ze strony starej Piętnastki. "W czasie kryzysu, rosnący protekcjonizm może okazać się największym zagrożeniem dla pobudzenia gospodarczego" - ocenił, prezentując podobny raport o skutkach rozszerzenia UE dla nowych krajów.

Rozszerzona UE jest największym zintegrowanym obszarem gospodarczym na świecie, przynosząc 30 proc. światowego PKB i 17 proc. wymiany handlowej (nie licząc handlu wewnątrz UE). Dochód na głowę w nowych krajach wzrósł z 40 proc. średniej w starych krajach w 1999 r. do 52 proc. w 2008 r. Wzrost gospodarczy w latach 2004-08 wyniósł średnio 5,5 proc. (3,5 proc. w latach 1999- 2003).

KE podkreśla, że nie stało się to kosztem starych krajów członkowskich, gdzie po rozszerzeniu wzrost utrzymał się na poziomie ok. 2,2 proc. Zdaniem KE to inwestycje ze starych krajów, które przecież przyniosły zyski tamtejszym przedsiębiorstwom, były głównym motorem transformacji gospodarczej nowej dwunastki. A także fundusze unijne, które w 2007 r. stanowiły w sumie 2 proc. PKB nowych krajów; w 2013 roku ten udział zwiększy się do 3 proc. Dla porównania: dla starych krajów te transfery to odpowiednio 0,2- 0,3 proc. ich PKB.

"Na rozszerzeniu skorzystały i nowe, i stare kraje, oraz UE jako całość. Mimo obaw że pociągnie ono za sobą zakłócenia w gospodarczych i socjalnych systemach starych krajów, doświadczenie pokazuje, że te ponure przepowiednie nie były uzasadnione" - głosi raport KE.

Bezrobocie, na początku bardzo wysokie w niektórych nowych krajach UE, spadło do poziomu unijnej średniej. W sumie w latach 2003-07 powstało tam około 3 mln miejsc pracy. KE po raz kolejny przypomina, że nie sprawdziły się obawy przed "polskim hydraulikiem", który odbierze pracę mieszkańcom krajów zachodnich. W sumie wyemigrowało ok. 2 mln obywateli nowych krajów, ale w większości państw ich odsetek w porównaniu z krajową siłą roboczą nie przekracza 1 proc. (za wyjątkiem Irlandii - 5 proc.). W dodatku wielu pracowników migruje tylko czasowo - według danych KE, z Wielkiej Brytanii wróciła już do domów połowa pracowników, którzy skorzystali z otwarcia brytyjskiego rynku pracy w 2004 r.

Do swoich krajów emigranci przywieźli nabyte za granicą cenne umiejętności, znajomość języków itd. - wcześniej zasilali swoimi zarobkami rodzime gospodarki. KE szacuje, że Polska zawdzięcza emigrantom 1,5 proc. swojego PKB. Zauważa jednak, że migracja siły roboczej stała się problemem dla Polski, Litwy, Cypru i Rumunii, ponieważ w niektórych sektorach zabrakło tam rąk do pracy.

Michał Kot(PAP)

kot/ icz/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)