Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Komisja WUG wyjaśnia przyczyny tragedii w kopalni "Pokój"

0
Podziel się:

W środę w kopalni "Pokój" w Rudzie Śląskiej,
gdzie tąpnięcie zabiło w miniony czwartek czterech górników,
rozpocznie pracę specjalna komisja, powołana przez prezesa
Wyższego Urzędu Górniczego (WUG). Ma ona przeanalizować m.in.
wcześniejsze wstrząsy, które miały miejsce w tej kopalni.

W środę w kopalni "Pokój" w Rudzie Śląskiej, gdzie tąpnięcie zabiło w miniony czwartek czterech górników, rozpocznie pracę specjalna komisja, powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego (WUG). Ma ona przeanalizować m.in. wcześniejsze wstrząsy, które miały miejsce w tej kopalni.

Członkowie komisji zjadą po ziemię, aby przeprowadzić wizję lokalną. Potem zdecydują m.in. o zleceniu naukowcom kilku ekspertyz, które pomogą w wyjaśnieniu okoliczności wypadku. Już w poniedziałek chodnik leżący 790 metrów pod ziemią obejrzała inna komisja - Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach.

Dyrektor departamentu górnictwa WUG Wojciech Magiera, powiedział we wtorek PAP, że badanie wcześniejszej sejsmicznej aktywności danego obszaru górniczego jest normalną praktyką przy wyjaśnianiu okoliczności wstrząsów i tąpnięć. Na tej podstawie można m.in. ocenić narażenie danego obszaru na wstrząsy.

O tym, że dwa tygodnie przed czwartkowym, tragicznym w skutkach tąpnięciem, w kopalni "Pokój" miał miejsce także inny wstrząs, napisała we wtorek "Gazeta Wyborcza". Dziennik powołuje się na relacje górników, z których wynika, że w wyniku tamtego wstrząsu trzy osoby odniosły obrażenia - informator gazety sugeruje, że wypadki zakwalifikowano tak, aby je zatuszować - a chodnik uległ deformacji. O tych skutkach nie poinformowano organów nadzoru górniczego.

Według Magiery, WUG nie został powiadomiony o wstrząsie z 15 lipca, a powinien o nim wiedzieć, jeżeli wywołał on jakieś skutki. Dyrektor biura promocji Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia, Piotr Karmański, zapewnił natomiast PAP, że informacja o wstrząsie została przekazana do Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach. Kopalnia powiadomiła też o tym Urząd Miasta, służby energetyczne i wodociągowe.

"Wstrząs z 15 lipca miał znacznie mniejszą siłę od wstrząsu z ubiegłego czwartku, który miał tak tragiczne skutki. Nikt nie odniósł wówczas żadnych obrażeń, nie było też żadnych deformacji chodnika" - powiedział Karmański.

Podkreślił, że wstrząsy miały miejsce w zupełnie różnych miejscach - na tym samym poziomie, ale ok. 350 od siebie. Epicentrum wstrząsu z 15 lipca było w tzw. zrobach (pustkach po eksploatacji węgla - PAP), bliżej dowierzchni piątej, do drugiego wstrząsu doszło po drugiej stronie, w dowierzchni czwartej. Dowierzchnia to wznoszący się chodnik, dzielący pole wybierania węgla na poprzeczne filary.

Karmański zaprzeczył jakoby trzy niegroźne wypadki, do których doszło w dniu pierwszego wstrząsu, były z nim związane. Wstrząs miał miejsce ok. 3 w nocy, a pierwszy wypadek krótko po północy. Do drugiego doszło ok. 4, ale w zupełnie innym miejscu. Poszkodowani poszli na zwolnienia chorobowe. Godziny trzeciego wypadku nie zanotowano, bo było to niegroźne otarcie.

Reakcją kopalni na wstrząs było posiedzenie wspólnego zespołu przedstawicieli sąsiadujących ze sobą kopalń "Pokój" i "Polska- Wirek". Ze względów bezpieczeństwa zdecydowano o tzw. pobierce spągu, czyli zdarciu warstwy z podłogi chodnika.

Według Magiery, jest zbyt wcześnie aby ocenić, czy wstrząs sprzed ponad dwóch tygodni mógł w jakikolwiek sposób wpłynąć na tragiczny wstrząs z 27 lipca. Będzie to przedmiotem badań komisji, podobnie jak prawidłowość działań przedstawicieli kopalni po wstrząsie.

Magiera wykluczył, aby tragiczny wstrząs był wstrząsem wtórnym w stosunku do tego sprzed dwóch tygodni. Takie wstrząsy występują, ale zwykle w kilka czy kilkanaście godzin po pierwszych wstrząsach. "Nawet po wstrząsach, które nie wywołują widocznych skutków, wycofuje się załogę na kilka godzin, a nawet na jedną czy dwie zmiany, jednak nigdy nie na tak długi czas" - powiedział.

Do wstrząsu i tąpnięcia w kopalni "Pokój" doszło w nocy ze środy na czwartek. W strefie podziemnego zawału znaleźli się czterej górnicy, 16 innym udało się uciec. Zasypanych zostało ok. 160 metrów chodnika. Na miejscu zginęli trzej ślusarze górniczy, których ciała odnaleziono w czwartek. W piątek, po ponad 35 godzinach prowadzonej w bardzo trudnych warunkach akcji, ratownicy dotarli do ciała ostatniej ofiary, 45-letniego elektryka.

We wtorek po południu w Złotogłowicach k. Nysy (Opolskie) odbędzie się pogrzeb jednego z górników. Uroczystości pogrzebowe dwóch kolejnych ofiar odbędą się w środę i czwartek w Rudzie Śląskiej, a ostatni w piątek w Blachowni k. Częstochowy. Do 3 sierpnia włącznie w Rudzie Śląskiej obowiązuje żałoba ogłoszona przez prezydenta miasta.(PAP)

mab/ jer/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)