Polacy zbyt rzadko korzystają z badań profilaktycznych wykonywanych w ramach Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych - podkreślali posłowie podczas wtorkowego posiedzenia sejmowej komisji zdrowia.
Posłowie podkreślali, że dostęp do badań wykonywanych w ramach programu jest ograniczony i że brakuje świadomości społecznej dotyczącej chorób nowotworowych.
Komisja przyjęła jednogłośnie sprawozdanie z realizacji tego wieloletniego programu w roku 2006 oraz harmonogram działań na rok 2008.
Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych, który ruszył w 2006 r., zakłada, że na walkę z rakiem w latach 2006-2015 przeznaczone zostaną trzy miliardy złotych. Pieniądze te mają być wydane na badania przesiewowe, profilaktykę i inwestycje w infrastrukturę placówek onkologicznych.
W ustawie zapisano m.in., że w kolejnych budżetach państwa na walkę z rakiem przeznaczone ma być nie mniej niż 250 mln zł rocznie, a efektem tego ma być poprawienie wykrywalności i wyleczalności nowotworów w Polsce. Stały monitoring realizacji ustawy prowadzić ma minister zdrowia, a zakres niezbędnych do realizacji programu zadań opracowywać będzie rada opiniodawczo- doradcza, złożona z onkologów i przedstawiciela ministra.
Posłowie podkreślali m.in. że dostęp do badań wykonywanych w ramach programu jest ograniczony. Jak mówili, lekarze rodzinni zbyt rzadko informują pacjentów o możliwości wykonania badań profilaktycznych. Poza tym brakuje także świadomości społecznej dotyczącej chorób nowotworowych.
"Rozwiązaniem jest nawiązanie dobrej komunikacji społecznej z osobami, które powinny się zgłaszać na badania" - powiedziała posłanka Joanna Mucha (PO). Dodała, że w tym celu powinna zostać przeprowadzona kampania informacyjna w mediach - przygotowana przez specjalistów.
Wiceprzewodnicząca komisji zdrowia Beata Małecka-Libera (PO) podkreślała, że obecna sytuacja wynika m.in. z tego, iż lekarze przez wiele lat koncentrowali się jedynie na leczeniu chorób nowotworowych, natomiast nie doceniali ich profilaktyki.
Z kolei poseł Zbigniew Religa (PiS) zaznaczył, że program przewidziany jest na dłuższy okres i dopiero po kilku latach będzie można zobaczyć jego efekty. "Podobnie było z programem leczenia chorób kardiologicznych, (...) dziś osiągamy wyniki jedne z najlepszych w Europie" - mówił.
Z opinią Religi zgodził się wiceminister zdrowia Andrzej Włodarczyk. "Czas zrobi swoje" - podkreślił. Mówił także, że "bardzo ciężko" jest przekonać media publiczne do z kampanii związanej z promocją zdrowia. "Ja dwa tygodnie czekam w tej chwili na widzenie u prezesa Polskiego Radia z programem przygotowanym przez transplantologów" - powiedział.
Komisja zdrowia na wtorkowym posiedzeniu przyjęła także rządowe sprawozdanie z przebiegu realizacji ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Pozwala ona zadłużonym zoz-om korzystać m.in. z preferencyjnych pożyczek z budżetu państwa, emitować obligacje oraz zaciągać kredyty bankowe.
Wiceminister zdrowia Krzysztof Grzegorek poinformował, że do tej pory, dzięki tej ustawie zrestrukturyzowano 93 proc. zoz-ów. Jak mówił, ogólne zadłużenie tych placówek na koniec 2004 r. wynosiło ponad 5,8 mln zł - na koniec 2007 r. ponad 3,6 mln zł. (PAP)
pro/ itm/