Około 300 tysięcy kobiet z Europy środkowej i wschodniej pracuje w domach publicznych w krajach zachodniej Europy a z Polski rocznie wyjeżdża na zachód do pracy w agencjach towarzyskich od 10 do 12 tysięcy kobiet.
Takie dane interpolu przedstawił na rozpoczętej we wtorek konferencji nt. handlu "żywym towarem" w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie (warmińsko-mazurskie) kryminolog prof. Brunon Hołyst.
"W Polsce zjawisko handlu ludźmi jest poważnym problemem choć nie znajduje ono odzwierciedlenia w statystykach, ponieważ rocznie w Polsce notuje się zaledwie od 36 do 38 spraw dotyczących handlu ludźmi" - powiedział prof. Hołyst.
Podkreślił, że to same ofiary, które nie są zorientowane co do swoich praw nie ujawniają tego typu przestępstw. W obawie o zdrowie i życie nie informują policji o swojej sytuacji czy sprawcach.
Według prof. Hołysta zjawisko handlu kobietami nasila się przed dużymi masowymi imprezami np. przed zbliżającymi się mistrzostwami świata w piłce nożnej w Niemczech można obserwować zwiększony werbunek kobiet do tamtejszych domów publicznych.
Zaznaczył, że zjawisko handlu kobietami pojawiło się także w krajach dotkniętych konfliktami wojennymi, gdzie z domów uciech korzystają żołnierze międzynarodowych sił zbrojnych albo organizacji czy agend międzynarodowych.
Według szefowej fundacji La Strada Stany Buchowskiej w czasie, gdy na zachód rocznie sprzedanych jest do 10 tysięcy Polek, do Polski trafia zza wschodniejfranicy kilkanaście tysięcy cudzoziemek. (PAP)
ali/ tot/