Tuż przed zaplanowanym we wtorek na godz. 17.30 spotkaniem z wiceministrem Bolesławem Piechą szefowa resortu zdrowia Ewa Kopacz powiedziała dziennikarzom, że chciałaby poznać od niego całą prawdę dotyczącą okoliczności umieszczenia leku na dusznicę - iwabradyny na liście leków refundowanych.
Kopacz pytana o to, czy wierzy, że Piecha uległ wpływom koncernu farmaceutycznego, odpowiedziała, że chce wiedzieć jaka jest prawda.
"Żadne spekulacje nie powinny mieć tutaj miejsca. Dopóki nie mamy pełnej wiedzy na ten temat, to dzisiaj są to tylko spekulacje. Fakty muszą mówić same za siebie o tym, czy ktoś zawinił czy nie" - podkreśliła.
"Ja chcę dojść tej prawdy, ale to nie ja będę tą instytucją, która tej prawdy będzie dochodzić, jeśli będą jakiekolwiek wątpliwości" - dodała.
Jak mówiła, spotkanie z Piechą ma być wskazówką do tego, co należy dalej robić. "Bez tej rozmowy nie możemy posunąć się nawet o jeden cm do przodu" - oceniła.
Według poniedziałkowego "Dziennika", iwabradyna znalazła się na liście w kilka godzin po wizycie, jaką wiceministrowi Piesze złożyli przedstawiciele koncernu Servier. Z kolei poniedziałkowe "Fakty" TVN wyemitowały materiał, z którego wynikało, że Piecha spotykał się z przedstawicielem tej firmy farmaceutycznej nie tylko w ministerstwie (jak sam twierdził), ale też w kawiarni.
Piecha na konferencji prasowej przyznał, że w środę 7 listopada doszło w gmachu MZ do spotkania z szefem firmy Servier, a "przy okazji" był tam Robert Pachocki - dyrektor ds. medycznych tej firmy. Jak podkreślił, spotkanie "było poświęcone całkiem innemu problemowi". Zapewnił, że nikt z ministerstwa zdrowia, ani też on sam, nie dopisał "w ostatniej chwili" żadnego leku na listę leków refundowanych.(PAP)
bos/ bpi/ bno/ jra/
