Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kosch: oddaję się do dyspozycji władz PO

0
Podziel się:

Grzegorz Kosch, działacz PO z Krakowa,
powiedział w środę PAP, że w sprawie swojej obecności na
krakowskiej liście kandydatów PO do Sejmu oddaje się do dyspozycji
zarządu partii i ze spokojem przyjmie decyzję władz.

Grzegorz Kosch, działacz PO z Krakowa, powiedział w środę PAP, że w sprawie swojej obecności na krakowskiej liście kandydatów PO do Sejmu oddaje się do dyspozycji zarządu partii i ze spokojem przyjmie decyzję władz.

"Oddaję się do dyspozycji Zarządu Platformy Obywatelskiej. Poinformowałem o tym władze krakowskie i małopolskie" - powiedział PAP Kosch. "Sam nie będę się z tej listy wycofywał" - dodał. Jak zaznaczył, nie obrazi się na PO, jeśli zostanie z listy usunięty. "Pogodzę się z tą decyzją" - mówił Kosch.

We wtorek w radiu RMF FM Jan Rokita powiedział, że odniósł wrażenie, iż krakowska lista PO "została ułożona przez ukrytych zwolenników PiS, którzy życzą porażki PO w Krakowie". Tego nie mogę zaakceptować, bo ja chcę zwycięstwa - mówił. Dodał też, że obecność jego nazwiska "na takiej liście byłaby całkowitą niestosownością".

Rokita został umieszczony na krakowskiej liście PO na pierwszej pozycji, ale nie znaleźli się na niej kandydaci z nim kojarzeni. Są za to młodzi działacze PO, którzy kilka miesięcy temu domagali się usunięcia Rokity z Platformy.

Szef małopolskiej PO poseł Andrzej Czerwiński potwierdził, że Kosch przekazał mu swoją decyzję o oddaniu się do dyspozycji władz partii. Czerwiński powiedział PAP, że także kilka innych osób poinformowało go, że "nie muszą być na liście i są gotowe się z niej wycofać, jeśli zajdzie potrzeba", co nie oznacza, że ktokolwiek już teraz zrezygnował z kandydowania.

Zdaniem Koscha, sprawę listy kandydatów PO można było załatwić bez jej nagłaśniania. "Wymienianie mnie czy kogokolwiek innego na liście było i jest możliwe. Można to było zrobić na posiedzeniu zarządu bez całej tej afery. Nie jestem aż tak wielką figurą, aby sprawa musiała się rozstrzygać publicznie" - mówił Kosch. "Tak naprawdę pan Rokita boi się przegranej w Krakowie i próbuje zrobić zamieszanie, żeby potem winę zwalić na kogoś innego" - uważa.

Pytany skąd wie, że to jego usunięcia żąda Jana Rokita, Kosch powiedział PAP, że nie był świadkiem takiej rozmowy, ale z tego co się orientuje - chodzi o niego i "dwie czy trzy inne osoby".

Z kolei według działaczy krakowskiej PO, nawet jeśli Kosch zostanie usunięty, problem nie zostanie rozwiązany, bo tak naprawdę chodzi o obecność na liście innych osób - obecnych radnych.

Kosch ma być 26., ostatni na liście kandydatów PO do Sejmu w okręgu krakowskim. Jesienią 2006 r. Kosch wysłał do Donalda Tuska list krytykujący działania Jana Rokity, który wraz z czterema innymi parlamentarzystami PO przed II turą wyborów prezydenta Krakowa udzielił poparcia kandydatowi PiS Ryszardowi Terleckiemu. Kosch sugerował w liście, że należy zastanowić się, czy w PO jest miejsce dla Rokity.(PAP)

wos/ la/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)