Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Koszalin: Lekarze zwalniają się z pogotowia

0
Podziel się:

Czterech lekarzy z koszalińskiego pogotowia
wypowiedziało stacji kontraktowe umowy - poinformowała PAP
dyrektor placówki Beata Prusińska.

Czterech lekarzy z koszalińskiego pogotowia wypowiedziało stacji kontraktowe umowy - poinformowała PAP dyrektor placówki Beata Prusińska.

Powodem ich decyzji jest zła sytuacja finansowa stacji. We wrześniu pogotowie straciło płynność finansową. Etatowi pracownicy placówki dostali z tego powodu pensje w dwóch ratach. Zatrudnionym na kontraktach lekarzom wypłacono 70 procent wynagrodzenia. Taką samą część wypłaty dostaną pracownicy administracji.

"Lekarze wypowiedzieli umowy ze skutkiem natychmiastowym" - powiedziała PAP dyrektor Prusińska. "Komplikuje to mocno działalność stacji, bo po ich odejściu zostało mi tylko 10 lekarzy, a na razie nie widać chętnych do podjęcia pracy w pogotowiu."

Stacja straciła płynność w wyniku egzekucji przez szczeciński oddział Narodowego Funduszu Zdrowia domniemanego długu w wysokości w wysokości 545 tys. zł. Według NFZ koszalińskie pogotowie nienależnie pobrało te pieniądze w ubiegłym roku. Stacja zakontraktowała z Funduszem 5 gotowych do wyjazdu w każdej chwili karetek, ale w grudniu 2005 r. kontrola z NFZ wykazała, że w budynku stacji dyżurowały tylko cztery zespoły wyjazdowe. Obsada piątej karetki była pod telefonem. Według NFZ taki sposób pełnienia dyżury był niezgodny z kontraktem.

Pieniądze od pogotowia NFZ zaczął egzekwować w kwietniu br. pomniejszając comiesięczną transzę o 68 tys. zł. O rzekomy dług stacja sądzi się z NFZ w cywilnym procesie, który zaczął się 18 września.

Zdaniem Beaty Prusińskiej jedynym ratunkiem dla stacji jest restrukturyzacja zatrudnienia i 350 tys. zł bankowego kredytu na bieżącą działalność. Prusińska chciałby zwolnić 6 osób z administracji. Zaproponowała też przejście etatowym pracownikom medycznym na kontrakty. Program spotkał się ze sprzeciwem działającej w pogotowiu "Solidarności".

"Jesteśmy gotowi do poświęceń dla utrzymania miejsc pracy, ale nie za cenę zwolnień i kontraktów, które oznaczają dla nas gorsze warunki" - wyjaśnił PAP przewodniczący zakładowej "S" Przemysław Missok. "Mamy inny pomysł na uratowanie stacji. Zaproponowaliśmy pani dyrektor, że w zmian za odstąpienie od zwolnień i kontraktów, do końca roku nie będziemy pobierać regulaminowej premii w wysokości 20 procent zarobków. Dzięki temu stacja zaoszczędziłaby w tym roku 60 tys. zł."

Dyrektor Prusińska jeszcze się do propozycji związków nie odniosła. "Każdy pomysł uzyskania dodatkowych oszczędności jest cenny, ale zwolnień moim zdaniem nie da się uniknąć" - powiedziała PAP Beata Prusińska.

Program restrukturyzacji i kredytowy wniosek stacji ma 2 października zaopiniować Rada Społeczna Pogotowia. Starosta, który jest przewodniczącym Rady chciał, by zrobiła to ona we już we wtorek, ale nie udało mu się zebrać kworum. (PAP)

sibi/ tot/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)