Rozwiązanie obecnego kryzysu w służbie zdrowia jest możliwe przy spełnieniu pozapłacowych postulatów protestujących - twierdzi Adam Kozierkiewicz z Instytutu Zdrowia Publicznego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Według Kozierkiewicza, nierealne jest podniesienie składki zdrowotnej do poziomu 14-proc. PKB, co zaproponował podczas czwartkowej dyskusji w Sejmie mister zdrowia Zbigniew Religa.
"Jest pewna granica wydolności społeczeństwa i nas nie stać na to, aby wydawać na służbę zdrowia 14 proc. PKB zamiast 4. Podatki musiałyby wzrosnąć średnio o 60 procent. Chyba społeczeństwo by się na to nie zgodziło" - powiedział Kozierkiewicz.
Minister Religa przedstawił w czwartek w Sejmie informację na temat niepokojącej sytuacji w służbie zdrowia; wnioskował o to klub PO. Punktem wyjścia do dyskusji był czwartkowy strajk ostrzegawczy lekarzy. Religa zwrócił się z propozycją do rządu i parlamentarzystów, by w ciągu najbliższych 5 lat, co roku wzrost środków na podwyżki w służbie zdrowia wynosił od 15 do 20 proc. Kozierkiewicz uważa to za realne przy dużym wzroście gospodarczym.
Według Kozierkiewicza możliwe do realizacji są pozapłacowe postulaty protestujących: "Deklaracje głównego promotora tego strajku - czyli OZZL - idą w dwie strony. Po pierwsze typowo płacowe, czyli żądanie podwyżek płac. Wydaje mi się jednak, że związek jest świadom tego, że takie automatycznie podniesienie płac do dwukrotności średniej krajowej jest mało prawdopodobne. Pojawiają się też postulaty o charakterze systemowym i myślę, że one są dużo ważniejsze."
Kozierkiewicz wspomina tu postulaty: współpłacenia przez pacjentów, zmiany stosunków władz do prywatyzacji oraz do roli publicznych zakładów opieki zdrowotnej.(PAP)
rcz/ wkr/ mhr/
