Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kraków: Areszty dla podejrzanych o fikcyjne przejmowanie upadających firm

0
Podziel się:

Krakowski sąd aresztował w czwartek Jacka M.,
ps. Marchewa, podejrzanego o zorganizowanie i kierowanie grupą
przestępczą, zajmującą się fikcyjnym przejmowaniem, na szkodę
wierzycieli, upadających firm - poinformował PAP w czwartek
rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie Andrzej Almert.

Krakowski sąd aresztował w czwartek Jacka M., ps. Marchewa, podejrzanego o zorganizowanie i kierowanie grupą przestępczą, zajmującą się fikcyjnym przejmowaniem, na szkodę wierzycieli, upadających firm - poinformował PAP w czwartek rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie Andrzej Almert.

Od kilku dni w areszcie przebywa także przyrodni brat Jacka M. - Marek D., któremu prokuratura postawiła podobne zarzuty. Łącznie w sprawie podejrzanych jest 12 osób, z których osiem aresztowano.

Według prokuratury i krakowskiego CBŚ, grupa w latach 2001-2007 przejęła w całym kraju co najmniej 300 upadających firm. Mechanizm przestępstwa polegał na wyszukiwaniu zadłużonych firm, także poprzez ogłoszenia zamieszczane w prasie, kupowaniu ich przez podstawione osoby, a następnie wyprzedaży majątku z pominięciem wierzycieli. Kiedy wierzyciele zgłaszali się do komornika, okazywało się, że po spółce i jej majątku znikał ślad. Nabywcy m.in. przerejestrowywali spółkę i zmieniali jej siedzibę, by utrudnić wierzycielom dochodzenie należności.

Organy ścigania ustaliły już ponad tysiąc pokrzywdzonych wierzycieli. Sprawę oceniają jako rozwojową i przewidują dalsze zatrzymania. Zwracają przy tym uwagę na ujawnione w tej sprawie mechanizmy, zagrażające obrotowi gospodarczemu. Jednym z ich jest pozbywanie się przez biznesmenów zagrożonych upadkiem spółek, by uniknąć kłopotu z wierzycielami. Drugim - akumulacja kapitału przestępczego w sferze gospodarki. Jako niepokojącą oceniają również dużą skalę zjawiska.

Jacek M., ps. Marchewa, w latach 90. uznawany za domniemanego przywódcę jednej z krakowskich grup przestępczych, od 10 lat odpowiada przed krakowskim sądem razem z innymi oskarżonymi w kolejnych procesach za napaść na restaurację w Skawinie w 1996 roku i śmiertelne pobicie ochroniarza. W toku procesu zdążył złożyć skargę do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - m.in. na zbyt długi okres aresztowania.

W ubiegłym roku kontaktował się z mediami po sierpniowej strzelaninie w barze przy ul. Sarmackiej w Krakowie, w której sprawca Adam B. zastrzelił trzy osoby, a potem siebie. Jacek M. informował wtedy, że sprawca strzelaniny już wcześniej groził innym osobom pozbawieniem życia i że jego zachowanie opisał w liście do ministra sprawiedliwości; krytykował także fakt, że Adam B. otrzymał pozwolenie na broń. Za nieprawidłowości w tej sprawie stanowisko stracił ówczesny naczelnik CBŚ.

Siebie samego Jacek M. przedstawiał jako zwykłego biznesmena i skarżył się razem z bratem, że policja jest do nich uprzedzona.

"Wygląda na to, że nie do końca mówili wtedy prawdę; że gang działał i dzielił się na dwie grupy. Każdą z nich dowodził jeden z braci: jedną, o charakterze ekonomicznym, Marek D., drugą - zajmująca się handlem narkotykami, prostytucją - Jacek M." - mówił po ujawnieniu zarzutów dla Jacka M. i Marka D. rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak.(PAP)

hp/ malk/ gma/

firma
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)