Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kraków: Kolejne zarzuty dla ordynatora podejrzanego o korupcję

0
Podziel się:

Pięć nowych zarzutów o charakterze
korupcyjnym postawiła w piątek krakowska prokuratura lekarzowi
Ryszardowi Cz., który jest podejrzany o to, że jako ordynator
oddziału neurochirurgii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie
przyjmował pieniądze od pacjentów.

Pięć nowych zarzutów o charakterze korupcyjnym postawiła w piątek krakowska prokuratura lekarzowi Ryszardowi Cz., który jest podejrzany o to, że jako ordynator oddziału neurochirurgii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie przyjmował pieniądze od pacjentów.

Łącznie z ostatnimi pięcioma, prokuratura postawiła lekarzowi już 17 zarzutów, w których mowa o tym, że jako ordynator miał przyjąć od pacjentów łącznie 8 tys. zł.

"Wszystkie są zarzutami korupcyjnymi. Obecne dotyczą grudnia 2006 r. oraz lutego i kwietnia 2007 r., kiedy to pacjenci przekazywali kwoty od 100 do 800 zł - łącznie 1,4 tys. złotych" - powiedziała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie, prok. Bogusława Marcinkowska.

Prokuratura zarzuca Ryszardowi Cz., że przyjmował pieniądze od pacjentów w związku z pełnioną funkcją publiczną, czyli sprawowaniem funkcji ordynatora oddziału. Grozi mu za to do ośmiu lat więzienia. Prokuratura zaznacza przy tym, że lekarzowi nie postawiono zarzutów uzależnienia czynności zawodowych od wręczenia korzyści majątkowych.

"Lekarz nie przyznaje się i nie ustosunkowuje się do postawionych mu obecnie zarzutów, bo - jak stwierdził - nie pamięta takich okoliczności" - relacjonuje prok. Marcinkowska.

Podejrzany lekarz przebywa na wolności. W jego sprawie przesłuchano już ok. 100 świadków.

Ryszard Cz. został aresztowany w kwietniu. Podczas przeszukania jego gabinetu znaleziono pieniądze pochodzące od pacjentów. Dwie z trzech osób, które w tym dniu miały wręczać pieniądze przyznały się potem do tego, trzecia zaprzeczyła.

Ryszard Cz. nie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Stwierdził w nich, że pieniądze, które miał przyjąć od pacjentów tuż przed zatrzymaniem przez policję, pozostawiono mu "na siłę" na biurku. Wyjaśnił, że "gdyby miał czas, wpłaciłby je na którąś z fundacji".

Po kilku dniach podejrzany lekarz opuścił areszt śledczy za kaucją w wysokości 90 tys. zł, którą wpłaciła jego żona. Prokuratura była przeciwna zwolnieniu lekarza. Złożyła nawet zażalenie do sądu, ale okazało się ono bezskuteczne. Kolejne zarzuty postawiła lekarzowi, gdy przebywał już na wolności. (PAP)

czo/ pz/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)