Dziennikarz motoryzacyjny Maciej Zientarski przeszedł w piątek pomyślnie kolejną operację. Jego stan - jak poinformował dziennikarzy doc. Artur Kwiatkowski - jest nadal ciężki.
Kwiatkowski powiedział też, że dziennikarz utrzymywany jest w stanie śpiączki, oddycha przy pomocy respiratora.
Zientarski został ranny w środę w wypadku na warszawskim Mokotowie. Uderzył, jadąc ferrari, w filar podtrzymujący wiadukt prowadzący na Ursynów.
Na miejscu zginął pasażer auta, dziennikarz "Super Expressu", Jarosław Zabiega.
Okoliczności tragedii nadal wyjaśniają policjanci i biegli. Z ich wstępnych ustaleń wynika, że samochód jadący od ulicy Wałbrzyskiej stracił przyczepność na nierówności znajdującej się na drodze, a następnie uderzył w filar. Auto rozpadło się na części i stanęło w płomieniach.
Ze śladów zabezpieczonych na miejscu, stanu auta i relacji świadków wynika, że samochód - jak podkreślają funkcjonariusze - jechał z prędkością znacznie większą niż dozwolona na tym odcinku trasy. Występuje tam ograniczenie do 50 km/ h, są też oznaczenia informujące o nierównościach drogi.
W tym miejscu w ciągu ostatnich lat doszło do kilku poważnych wypadków samochodowych. W 2006 r. zginęły tam dwie osoby. W pierwszym przypadku rozpędzone auto trafiło na uskok i uderzyło w betonowy filar wiaduktu - kierowca zginął na miejscu. Tydzień później, gdy na miejscu wypadku dwaj jego koledzy zapalali znicze, w jednego z nich uderzył rozpędzony samochód.
Zientarski, syn znanego dziennikarza i eksperta motoryzacyjnego Włodzimierza Zientarskiego, prowadził m.in. V Max w cyfrowym Polsacie, jest też współtwórcą programu "Pasjonaci".
Zabiega był również dziennikarzem motoryzacyjnym. W "SE" zaczął pracować w grudniu 1998 r.(PAP)
mja/ pru/ pz/ mhr/