Litwa nie wycofuje się z obietnicy zamknięcia swej elektrowni atomowej w Ignalinie, ale ma nadzieję, że uda się jej przekonać UE, by nastąpiło to dopiero wówczas, gdy wybudowana zostanie nowa siłownia jądrowa.
Mówił o tym we wtorek w wywiadzie radiowym litewski premier Gediminas Kirkilas, wskazując m.in., że takie stanowisko Litwy spotkało się z poparciem Polski.
"Wczoraj polski wicepremier Waldemar Pawlak wyraził poparcie (dla przedłużenia eksploatacji elektrowni w Ignalinie). Mam nadzieję, że poprze nas także rząd Łotwy. (...) Nie mam wątpliwości, że uzyskamy poparcie także innych krajów" - mówił litewski premier.
Jeden reaktor elektrowni w Ignalinie Litwa zamknęła w 2004 roku i obiecała Unii Europejskiej zamknięcie drugiego w 2009 roku. Jednak elektrownia, która ma powstać na miejscu dotychczasowej siłowni w Ignalinie, będzie gotowa dopiero w 2015-2016 roku. Ma to być wspólny projekt Litwy, Łotwy, Estonii i Polski.
Wilno zamierza negocjować z UE w sprawie przedłużenia eksploatacji Ignaliny. "Dotrzymamy naszych zobowiązań i zamkniemy (elektrownię w Ignalinie), ale przedłużymy jej funkcjonowanie na okres, w którym nie będziemy mieli alternatywnych dostaw energii" - mówił Kirkilas, dodając, że Wilno przedstawi swą koncepcję Komisji Europejskiej.
Litewski premier podkreślał, że bez tego przedłużenia Litwa byłaby w pełni uzależniona w dziedzinie importu energii elektrycznej od Rosji - "od naszego wiadomego sąsiada", jak to ujął w wywiadzie radiowym.(PAP)
az/ kar/ mhr/
3024