Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Łódź: Sąd: bezpodstawne roszczenie wobec spółdzielni mieszkaniowej, dotyczące śmierci mężczyzny w windzie

0
Podziel się:

Za bezpodstawne uznał w piątek łódzki sąd
roszczenie - wobec jednej z łódzkich spółdzielni mieszkaniowych -
ojca mężczyzny, który w styczniu 2002 roku zginął w windzie. Sąd
uznał, że winny tej tragedii został już osądzony i nie można w tej
sprawie pozywać spółdzielni mieszkaniowej.

Za bezpodstawne uznał w piątek łódzki sąd roszczenie - wobec jednej z łódzkich spółdzielni mieszkaniowych - ojca mężczyzny, który w styczniu 2002 roku zginął w windzie. Sąd uznał, że winny tej tragedii został już osądzony i nie można w tej sprawie pozywać spółdzielni mieszkaniowej.

W grudniu 2004 roku Sąd Okręgowy w Łodzi skazał na półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata, pracownika firmy konserwującej windy, który źle podłączył przewody dźwigu. W wyniku błędu doszło do wypadku i śmierci 27-letniego mężczyzny.

Ojciec ofiary uznał, że winę za śmierć jego syna ponosi również spółdzielnia mieszkaniowa, na terenie której doszło do zdarzenia. Uważa, iż skoro co miesiąc spółdzielnia, każe sobie płacić za konserwacje windy, to także odpowiada za jej stan techniczny. Dlatego zdecydował się pozwać spółdzielnię i domagać od niej odszkodowania.

Sąd uznał jednak, że w tej sprawie spółdzielnia nie jest stroną, bo wynajęła do konserwacji wind firmę z zewnątrz, a pracownik tej firmy został już w tej sprawie skazany.

25 stycznia 2002 r. do windy na parterze wieżowca przy jednej z ulic w Łodzi, w której znajdowały się już trzy osoby, wchodziło jeszcze pięciu mężczyzn. Gdy do kabiny weszło czterech z nich, dźwig gwałtownie ruszył, a otwarte drzwi kabiny zmiażdżyły 27- latka, który wchodził jako ostatni. Mimo natychmiastowych prób zatrzymania windy przyciskiem "stop", dźwig zatrzymał się dopiero na trzecim piętrze. Chwilę później, gdy ostatnia pasażerka wysiadała z kabiny, ta ponownie ruszyła, ale kobiecie na szczęście udało się opuścić windę bez szwanku.

Zdaniem biegłego z Urzędu Dozoru Technicznego, przyczyną wypadku było wadliwe działanie mechanizmu łącznika pełnego obciążenia, co spowodowało samonośny ruch windy w górę w sytuacji przeciążenia kabiny. Bezpośrednią przyczyną wypadku było wadliwe podłączenie przewodów kabla zwisowego. Z opinii UDT, potwierdzonej ekspertyzą niezależnego biegłego, wynika, że połączenia te były całkowicie niezgodne ze schematem montażowym.

Wymiany kabli w windzie dokonali we wrześniu 2001 r. pracownicy firmy, konserwującej windy, którymi kierował Krzysztof M. Prokuratura oskarżyła go o nieumyślne spowodowanie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób, w wyniku czego zginął mężczyzna.(PAP)

jaw/ jer/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)