Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Łódź: Zarzuty zabójstwa dla ojca i matki trzymiesięcznej dziewczynki

0
Podziel się:

#
dochodzą m.in. informacje o zarzucie dla matki i wyjaśnienia ojca dziecka
#

# dochodzą m.in. informacje o zarzucie dla matki i wyjaśnienia ojca dziecka #

24.09. Łódź (PAP) - Zarzuty zabójstwa niespełna trzymiesięcznej Nadii przedstawiła we wtorek łódzka prokuratura 26-letniemu ojcu i 19-letniej matce dziecka. Obojgu grozi dożywocie. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci dziewczynki były rozległe obrażenia głowy.

Jak powiedział PAP rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania, 26-letni ojciec dziecka Arkadiusz A. potwierdził podczas przesłuchania, że zdarzało się, iż stosował przemoc, żeby uciszyć niemowlę. Z jego wyjaśnień wynika, że w weekend jednego dnia uderzył dziecko otwartą dłonią w głowę, a dzień później - pięścią w głowę. Mówił także, że widział na ciele dziecka obrażenia, których on sam nie spowodował.

Trwa przesłuchanie 19-letniej matki. Kobieta także usłyszała zarzut zabójstwa córki. Z relacji świadków wynika, że nie radziła sobie z wychowaniem dziecka; zdarzało się, iż mówiła, że lepiej by było, gdyby w ogóle go nie urodziła. Według świadków miała także powiedzieć w miniony weekend, że nie pójdą z córką do lekarza, bo wyszłoby na jaw, że dziecko zostało pobite.

Jeszcze we wtorek prokuratura prawdopodobnie wystąpi do sądu z wnioskami o areszt dla obojga podejrzanych. Za zabójstwo grozi kara nawet dożywotniego więzienia.

Wstępne wyniki przeprowadzonej we wtorek sekcji zwłok wskazują, że przyczyną śmierci dziecka były rozległe obrażenia głowy - krwiaki i obrzęk mózgu. Na głowie i twarzy dziecka stwierdzono zasinienia, które mogły powstać nawet na kilka dni przed śmiercią.

"U dziewczynki stwierdzono także złamania aż sześciu żeber, które noszą cechy gojenia. Są to obrażenia charakterystyczne dla ściskania klatki piersiowej poprzez potrząsanie dziecka" - wyjaśnił Kopania.

O śmierci niespełna trzymiesięcznej Nadii w mieszkaniu przy ul. Rewolucji 1905 r. w centrum Łodzi pogotowie ratunkowe zostało powiadomione przez jednego z rodziców w poniedziałek rano. Na twarzy dziewczynki ratownicy zauważyli zasinienia; wezwali policję i prokuratora. Sekcję zwłok dziecka przeprowadzono we wtorek.

Jak ustalono, przed wezwaniem pogotowia rodzice kontaktowali się z położną, która poleciła im wezwać ratowników. Przybyły na miejsce lekarz nie wykluczył, że dziecko zmarło w nocy - kilka godzin przed przyjazdem pogotowia. W śledztwie wyszło na jaw, że kiedy rodzice stwierdzili, że dziecko nie żyje, próbowali jego zimne ciało ogrzać grzejnikiem.

Z informacji prokuratury wynika, że policja wcześniej nie musiała interweniować w tej rodzinie. Rodzina matki dziecka była pod opieką łódzkiego MOPS - korzystała z pomocy finansowej i wsparcia pracownika socjalnego.

Według rzecznika łódzkiego MOPS Igora Mertyna z informacji pracownika socjalnego wynika, że nie było żadnych przesłanek świadczących o zaniedbaniach w stosunku do dziecka. Partner matki miał stałą pracę, a kobieta uczyła się.

We wtorek w związku z dwoma przypadkami śmierci małych dzieci - trzyletniego Wiktora i Nadii - prawdopodobnie pobitych przez swoich opiekunów odbyła się narada z udziałem władz miasta, przedstawicieli MOPS, policji, prokuratury, edukacji i służby zdrowia.

Jak podał Mertyn, zdecydowano, że na początku października ma zostać uruchomiony specjalny numer telefonu, pod który będzie można anonimowo zgłaszać przypadki przemocy wobec dzieci. Przeprowadzona zostanie też kampania informacyjna mająca uwrażliwić społeczeństwo na stosowanie przemocy wobec dzieci, a placówki służby zdrowia mają zgłaszać do służb społecznych przypadki występowania zaniedbań w stosunku do dzieci.(PAP)

szu/ bos/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)