Podejrzewany o korupcję prof. Ryszard K. z Instytutu Pedagogiki UMCS w Lublinie został w czwartek zawieszony przez rektora uczelni w pełnieniu obowiązków nauczyciela akademickiego - poinformowała PAP rzeczniczka UMCS Elżbieta Mulawa- Pachoł.
Lubelska prokuratura sprawdza, czy profesor uzależniał zdanie egzaminu od prezentów, które mieli dawać mu studenci. Śledztwo zostało wszczęte na podstawie ustaleń operacyjnych lubelskiej policji. Postępowanie toczy się w sprawie, żadne zarzuty profesorowi nie zostały jak dotąd postawione.
"Do czasu zakończenia postępowania wyjaśniającego prof. K. został odsunięty od prowadzenia zajęć, jego wynagrodzenie zmniejszono o 20 proc. i cofnięto mu dodatki funkcyjne" - powiedziała Mulawa- Pachoł.
Trwają przesłuchania studentów, którzy mieli wręczać prezenty profesorowi. Policja przeszukała pomieszczenia, które zajmował i znalazła przedmioty mogące być łapówkami.
"Znaleziony został m.in. aparat fotograficzny, wieczne pióro, zegarek i inne przedmioty, o których nie możemy na razie informować. Sprawdzamy, czy zostały one przyjęte w związku z pełnioną funkcją publiczną" - powiedział z-ca szefa Prokuratury Okręgowej w Lublinie Andrzej Lepieszko.
Prokuratura sprawdza też wątek zbiórki pieniędzy przez prof. K. na rzecz Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce, którego był społecznym prezesem. Miał rozprowadzać wśród studentów książki- cegiełki na rzecz Stowarzyszenia. Przed kilkoma dniami wpłacił na jego konto ponad 10 tys. zł. Jednak władze Stowarzyszenia nie wiedziały o tej akcji.
"Prof. K. w środę złożył rezygnację z funkcji społecznego prezesa Stowarzyszenia, która została przyjęta. W poprzednich latach przekazywał nam darowizny od siebie i żony w wysokości około tysiąca złotych rocznie. Nic nie wiedzieliśmy o zbiórce pieniędzy wśród studentów. Zwrócimy pieniądze wszystkim studentom, którzy odeślą nam książki kupione od prof. K." - powiedziała PAP dyrektor Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce Elżbieta Janczur.
Prokurator Apelacyjny w Lublinie Robert Bednarczyk zdementował na konferencji prasowej informacje zawarte w czwartkowej publikacji "Super Expressu" jakoby śledztwo w tej sprawie miało być przejęte przez CBA. W ten sposób CBA miałoby "ukraść sukces policji". "Sprawa ta nie będzie przekazana do CBA. Nie ma do tego żadnych powodów" - powiedział Bednarczyk.
Bednarczyk przyznał, że w tej sprawie były nieporozumienia dotyczące oceny materiału dowodowego. Policja uważała, że został zgromadzony wystarczający materiał do postawienia zarzutów, natomiast prokurator uznał, że jeszcze nie ma do tego podstaw. "Podpisuję się pod tą decyzją prokuratora" - powiedział Bednarczyk. (PAP)
kop/ bno/ ls/
