Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Lustracja dzieli dziennikarzy

0
Podziel się:

Sprawa lustracji dzieli środowisko
dziennikarskie. Do grona bojkotujących składanie oświadczeń
lustracyjnych dołączył w czwartek zastępca redaktora naczelnego
"Newsweeka" Wojciech Maziarski. Z kolei Anna T. Pietraszek z Rady
Etyki Mediów zaapelowała o jak najszybsze objęcie lustracją
wszelkich dziedzin życia publicznego i społecznego.

Sprawa lustracji dzieli środowisko dziennikarskie. Do grona bojkotujących składanie oświadczeń lustracyjnych dołączył w czwartek zastępca redaktora naczelnego "Newsweeka" Wojciech Maziarski. Z kolei Anna T. Pietraszek z Rady Etyki Mediów zaapelowała o jak najszybsze objęcie lustracją wszelkich dziedzin życia publicznego i społecznego.

Lustracja to nie żadne "oczyszczenie" czy "badanie prawdy"; to część wielkiej czystki, która spycha tysiące ludzi do roli obywateli drugiej kategorii - uważa Maziarski. Zapowiada, że dlatego właśnie nie złoży oświadczenia lustracyjnego. Obowiązek składania oświadczeń lustracyjnych przez dziennikarzy przewiduje nowelizacja ustawy lustracyjnej, która weszła w życie w czwartek.

Przyczyny bojkotu lustracji Maziarski wyłożył w internetowym wydaniu "Newsweeka". "Lustracja to zinstytucjonalizowana i prowadzona przez państwo dyskryminacja osób, których nazwiska wskaże IPN. Nie będę w tym uczestniczyć" - pisze.

Dodaje, że nie zgadza się, by w jego kraju ktokolwiek był dyskryminowany i pozbawiany konstytucyjnych praw. "Nawet były agent. Nawet były komuch. Nawet były ubek. Nawet świnia i szuja. Byli agenci też są obywatelami i też mają prawa obywatelskie. Mogę krytycznie oceniać ich postawę w przeszłości, ale gdy dziś podlegają dyskryminacji, jestem gotów stanąć w ich obronie. Dlatego właśnie dołączam do bojkotu lustracji" - wyjaśnia Maziarski.

Przeciwko obowiązkowemu składaniu oświadczeń lustracyjnych opowiedziała się w ubiegłym tygodniu grupa dziennikarzy m.in. Wojciech Mazowiecki ("Przekrój"), Ewa Milewicz ("Gazeta Wyborcza"), Monika Olejnik (TVN24 i Radio Zet), Jacek Żakowski ("Polityka"), Kamil Durczok (TVN) i Tomasz Lis ("Polsat").

Inna grupa dziennikarzy napisała we wtorkowym liście otwartym, że oświadczenia nie są dla nich niczym upokarzającym. Pod listem, który powstał z inicjatywy "Rzeczpospolitej", podpisało się również trzech dziennikarzy "Newsweeka".

W związku z tym listem swój apel do mediów skierowała w czwartek członkini Rady Etyki Mediów Anna T. Pietraszek. Pisze w nim "abyśmy nie tracili czasu w staraniach o odbudowę uczciwego dziennikarstwa, co samo przez się jest publicznym obowiązkiem i nie dali się wciągnąć w kolejne wypalające nas bitwy o oczywiste prawdy, nie dali się odciągnąć od jeszcze dramatyczniejszych potrzeb medialnych".

Według niej, "lustracja dziennikarzy pozostających w kolaboracji komunistycznej do roku 1989 nie daje wielkiej gwarancji, że media nagle staną się +wiarygodne i rzetelne+, choć w ogromnej mierze zwiększy się na to szansa".

"+Osoby wpływu+ bowiem nie mają szczególnych kartotek czy raczej teczek - mają je prowadzący i kierujący indywidualnymi karierami medialnymi! +Osoby wpływu+ to dzisiaj niekoniecznie jedynie dziennikarze telewizji publicznej czy radia, to najczęściej ci, którzy rozdzielają środki produkcji, czyli mówiąc nieelegancko: pieniądze, środki na produkcję programów telewizyjnych, honoraria dla dziennikarzy i współtworzących z nimi programy" - napisała Pietraszek. (PAP)

bos/ malk/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)