Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Malicki: umowa stowarzyszeniowa UE-Ukraina bardzo ważnym gestem

0
Podziel się:

Propozycja umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina
jest bardzo ważnym gestem, który zostanie dobrze przyjęty przez
ukraińskie społeczeństwo - ocenia dyrektor Studium Europy
Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Jan Malicki.

Propozycja umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina jest bardzo ważnym gestem, który zostanie dobrze przyjęty przez ukraińskie społeczeństwo - ocenia dyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Jan Malicki.

Na wtorkowym szczycie z Ukrainą w Paryżu Unia Europejska zaoferowała władzom w Kijowie umowę stowarzyszeniową i dalsze ułatwienia wizowe, ale bez obietnic przyszłego członkostwa we wspólnocie. Przyjęta na szczycie deklaracja zostawia otwartą najważniejszą dla Kijowa kwestię ewentualnych przyszłych starań Ukrainy o członkostwo.

"Ukraińcy przynajmniej od 2006 roku oczekują niezmiennie, że Ukraina wejdzie do Unii Europejskiej" - powiedział PAP Malicki. Zaznaczył, że zwiększa się przy tym liczba osób, które zdają sobie sprawę, że Ukraina jest na razie "kompletnie nieprzygotowana" do członkostwa. "Z tego punktu widzenia umowa o stowarzyszeniu jest bardzo ważnym gestem, gestem symbolicznym" - dodał.

Jego zdaniem brak w deklaracji szczytu obietnicy członkostwa to "typowo urzędnicze zaklęcia", które muszą się znaleźć, by dokument podpisały wszystkie państwa UE. "Co pokaże przyszłość, to się zobaczy" - dodał.

Malicki jest przekonany, że wyniki wtorkowego szczytu zostaną dobrze przyjęte przez Ukraińców. "+Umowa o stowarzyszeniu+ - to brzmi dobrze" - ocenia. Według niego Ukraińcy, którzy chcą już wejść do UE, ucieszą się, że zrobiono jakiś krok, osłabną zaś argumenty przeciwników Unii, którzy mówili, że "Europa Ukrainy nie chce".

Rozmówca PAP zwrócił również uwagę na nieobecność podczas szczytu premier Julii Tymoszenko. Wbrew oczekiwaniom francuskiego przewodnictwa Unii Europejskiej, na wtorkowym szczycie UE-Ukraina Kijów był reprezentowany wyłącznie przez prezydenta Wiktora Juszczenkę.

Według francuskich źródeł dyplomatycznych, a także ukraińskiego wicepremiera ds. integracji europejskiej Hryhorija Nemyrii, Paryż dał wcześniej do zrozumienia, że "mile widziana" byłaby obecność na szczycie premier Julii Tymoszenko. Tydzień przed szczytem panujące od dawna napięcie między prezydentem Juszczenką a premier Tymoszenko przekształciło się w otwartą wojnę.

Według Malickiego jeśli jest prawdą, że Tymoszenko była zaproszona na szczyt, to prezydent Ukrainy popełnił "dramatyczny, skandaliczny błąd". W tej sytuacji - jak mówił - nieobecność ukraińskiej premier "tylko wzmocniła na Zachodzie przekonanie, że konflikt jest potworny, nie do pogodzenia, że wszystko się wali".

Pytany, czy wyniki paryskiego szczytu można uznać za krok milowy czy raczej mały kroczek Ukrainy w kierunku UE, Malicki odparł, że trzeba najpierw zobaczyć, na ile podpisana we wtorek deklaracja "to tylko słowa".

Na szczycie omówiono m.in. współpracę energetyczną, przypominając w deklaracji o "nierozłącznych wspólnych potrzebach UE i Ukrainy w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego". Zdecydowano też o rozpoczęciu dialogu wizowego, którego - jak napisano w deklaracji - celem jest "w długiej perspektywie" doprowadzenie do ustanowienia systemu bezwizowego pomiędzy UE a Ukrainą.

Zdaniem Malickiego jeśli w tym dwóch sprawach Unia nie poprzestanie na słownych deklaracjach, to będą one miały dla Ukrainy "wielkie znaczenie". "Ale dopiero się okaże, czy Unia rzeczywiście coś zrobi. Od słów do czynów zawsze jest daleko" - powiedział. (PAP)

agt/ ura/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)