Siedmiolatek z domu dziecka w Gliwicach, przebywający na wakacjach w Białym Dunajcu koło Zakopanego, wypadł w poniedziałek z balkonu pensjonatu i mimo reanimacji zmarł w szpitalu. Zakopiańska prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.
Jak powiedział PAP rzecznik zakopiańskiej policji Kazimierz Pietruch, chłopiec upadł z wysokości około 2,5 metra na betonową posadzkę.
Dodał, że stało się to po obiedzie, gdy chłopiec poszedł do pokoju. "Opiekunowie dziecięcej kolonii byli trzeźwi" - zaznaczył.
Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że był to nieszczęśliwy wypadek. Chłopiec najprawdopodobniej za bardzo wychylił się za barierkę.
Załoga karetki reanimowała chłopca, ale mimo wysiłków dziecko zmarło po przewiezieniu do zakopiańskiego szpitala. (PAP)
szb/ itm/